Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po komunijnie....


wczoraj w nocy juz wrocilam do domku i musze przyznac, ze oba loty do Polski byly super ( a troche sie denerwowalam, szczegolnie tym do Lodzi). Sama impreza, chociaz to za duzo powiedziane, byla nawet bardzo w porzadku, msza w kosciele nietuzinkowa, bo po podziekowaniach dla wszystkich zgromadzonych gosci ksiadz nagle wypalil, ze coz konczymy msze, bo czekaja biesiady, prezenty i kasa, a poniewaz ON- ksiadz i kosciol dostali swoja dole to znaczy ze moga dzieci isc do domow! No zaskoczenie namalowalo sie na mojej twarzy i rozejrzalam sie po uczestnikach mszy i co przykulo moja uwage? -ano to, ze ludzie byli zajeci czyms zupelnie innym, jedna pania swedziala stopa to zdjela pantofelka i sobie te stope podrapala, innej poszlo oczko wiec troszke sobie pod nosem poklela, a innej jeszcze poplataly sie korale wiec z uporem na twarzy probowala je rozplatac. Dziekujac, ksiadz podziekowal w imieniu dzieci chrzestnym, w szczegolnosci tym przybylym z daleka, wiec po mszy powiedzialam do mojego chrzesniaka, ze dziekuje za te podziekowania i ze to bardzo mile, Marcel zalapal od razu o co chodzi, natomiast moja siostra a mama Marcela, zapytala o co chodzi bo stracila watek?!? coz, jak to mowia rodzine najlepiej miec na zdjeciu! 
Dietowo trzymalam fason i staralam sie nie przejadac, i tak sobota, poniedzialek i wtorek az do wylotu zamknelam nawet w 1100 kcal. Wyjatkiem byla niedziela ale z tym sie liczylam, wiec w podsumowaniu tygodniowym licze na dobra srednia kaloryczna.
Musze odpoczac choc troche i wracam na wlasciwa droge. Na chwile obecna mam deficyt snu i czas to nadrobic;)
Caluje Was moje drogie , pozdrawiam serdecznie i do napisania:)
  • luise

    luise

    23 maja 2013, 08:06

    fajnie, że się udało i przyleciałaś cała... odeśpij sobie wszystko w miarę możliwości, pozdrawiam ;))