Kiedyś byłam szczupła.
Miałam przegenialną przemianę materii! Mogłam wsuwać wszystko! Absolutnie!
I nigdy nie ważyłam więcej niż 50 kg ...
Od czasu 2w1 - poczęcia syna mego jedynego, Małysza...
tyję - chudnę
tyję bardziej - chudnę
tyję jeszcze jeszcze bardziej - chudnę
Oczywiście to nie tak, że wszystko przychodzi łatwo.
I to w obie strony... bo chudnięcie jest mozolnym procesem, na efekty trzeba czekać, na chudnięcie trzeba pracować, uważać z jedzeniem, wprost katować się ćwiczeniami...
ale i zgrubnięcie nie przychodzi ot tak... Duże nakłady, głownie finansowe! Na kebaby, inne fast foody, czekoladki, ciasteczka itd.
Nie chcę się już utuczać! :(
Nie ważyłam jeszcze tyle co teraz... 8 z przodu na wadze...
Kiedy ważyłam 64 kg i starałam się schudnąć to zastanawiałam się gdzie te 10 kg jest... skąd je zgubić... Bo wyglądałam - normalnie.
Teraz... powiem Wam, że doskonale wiem gdzie jest to 25 kg!
Na części siedzę, część zwisa mi z ramion, a najgorsza część... spoczywa na udach,kiedy siedzę, w postaci wałka! brrr! Taki właśnie mam balast brzuszny!
Oczywiście jest też troszku fajnego balastu... w cyckach ;) ...ale ten znika jako pierwszy... a potem długo długo nic...
Heh, może jakoś przesunąć ten wał brzuszny wyżej? ;)
inesiaa
17 stycznia 2014, 15:35Haha no w cycki moglo by isc:))))