Jadąc autobusem miejskim trochę się zdołowałam, bo pomimo tego, że było kilka wolnych miejsc, nie miałam odwagi wpychać się komuś na siedzenie (ograniczone zresztą dziadoska barierką). Strasznie się tego wstydzę i wolę stać niż wsadzać swoją szafę trzydrzwiową tam gdzie jej ciasno! Tragedia! Jakie to przykre! Ale nie dam się! To mnie jeszcze bardziej zmobilizowało, dało kopniaka żeby się wziąć za siebie! Koniec tych upokorzeń, tego cichego cierpienia i łez wylewanych w poduszkę lub po nocnych ulicach miasta! To naprawdę psychiczna choroba! Jestem chora psychicznie!Tyle cierpienia niewidocznego dla innych , zabijającego od wewnątrz! Ale dam się!!! Kurcze - nie dam się i już!
sardynka50
3 stycznia 2013, 09:14Na pewno dasz radę ! Trzymaj się planu a będzie coraz lepiej ! Buziaki...
kasia165
2 stycznia 2013, 18:37dasz rade ;) i za niedługo przestaniesz miec takie opory ;) bardzo dobrze, że chcesz trzymać poziom zjadanych kalorii na stałym poziomie dzięki temu nie spowalniasz sobie metabolizmu ;) pozdrawiam ;)
zmotywowana123456789
2 stycznia 2013, 18:32Jesteśmy z Tobą !Powodzenia! :)
aneta20s
2 stycznia 2013, 18:31dasz rade...wszystkie damy...
bedezdrowa
2 stycznia 2013, 18:28oby!! powodzenia!:))
bechebowa
2 stycznia 2013, 18:26Jasne, że dasz radę!!! Nie poddawaj się! :) trzymam kciuki
kaja1617
2 stycznia 2013, 18:26Też tak mam więc spokojnie. Ja w ogóle nie korzystam z miejsc w autobusach i tramwajach bo mam wrażenie że ktoś się na mnie patrzy i sobie myśli: "niech ta kobieta złazi z tego miejsca to ja sobie usiądę a jej się przyda postać- może straci kilka kalorii" :(