Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
lotto kurki domowej...


witajcie,

no i mamy piątek i weekendu początek...
znów piątek - w takim tempie to przegapię swoją 30-stkę..
dobrze, że jeszcze trochę do niej zostało..

dziś dzień jak co dzień...
byłam na spacerku, w sklepie lotka puścić
(puszczam nasze nr
- 1 zakład na 10 losowań i w zasadzie zawsze 24 zł się zwraca..
może kiedyś się uda coś więcej)
zrobiłam obiad, pranie, posadziłam moje róże w ogródku..
i takie tam różne przy okazji.. 

Pan I. w pracy, Miki śpi, a ja muszę znów babrać się w papierach..
a tak mi się nie chce... poszłabym już pod wodę i spać..
ale ja nawet jeszcze nie zaczęłam.. koszmar..
naprawdę mam poczucie jakiegoś wewnętrznego bajzlu, braku składu itp...
wiem mało to logiczne... tyle bym chciała zrobić, ale jakoś nie mam na to energii..
buu.... jestem rozlazła klapa...

dziś umyłam włoski po fryzjerze i jestem zadowolona..
umiem sobie je ułożyć i wyglądam w końcu jak człowiek...
a przynajmniej się tak czuje jak wychodzę do ludzi..

no nic biorę się do roboty... nikt za mnie tego nie zrobi....

Dobre nocy...