No i już po chrzcinach.Było ciężko ale dałam radę.Mimo ogólnego namawiania do zjedzenia zakazanych dla mnie rzeczy wytrwałam.Zdarzył mi się jeden maleńki grzeszek ale byłam świadoma tego co robię.Zjadłam maleńki (taką dosłownie ociupinkę) kawałek tortu.Niebo w gębie,czyste szaleństwo.No ale teraz już kolejny tydzień,dieta i ćwiczenia.Byle dalej,do przodu!!!
Invisible2
1 września 2013, 22:22Gratuluje, że wytrwałaś! :)