Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem zła ale i szczęśliwa

Dzisiaj przede mną bardzo trudny dzień. Otóż właśnie dzisiaj muszę podjąć decyzję, która wywróci moje życie do góry nogami. Tak więc bardzo proszę, trzymajcie za mnie kciuki.

Co do diety, to jest rewelacyjnie. Już nie chodzę głodna. Jem smacznie i zdrowo. Czuję się pełna energii a nie ociężała. Nie boli mnie głowa. Ogólnie czuję się lepiej. No i widać to po moich ciuchach. Dzisiaj założyłam bluzkę, którą ostatni raz miałam miesiąc temu. Wtedy wyglądałam jak baleron, dzisiaj jest zdecydowanie lepiej. Jestem mega zadowolona.

Ćwiczenia również dają efekty. Wczoraj nie było orbitreka a Jillian szła mi jak krew z nosa i nie miałam siły ćwiczyć. Mimo tego naprawdę widać różnicę po tygodniu ćwiczeń. Ktoś może pomyśleć, że piszę bzdury, że po tygodniu na pewno nie można zauważyć efektów. Przy mojej wadze i rozmiarach ciała naprawdę widzę różnicę. W dwóch miejscach. Po pierwsze pupa. Wcześniej sflaczała i ciężko było zobaczyć, gdzie się kończy a gdzie zaczyna już noga. Serio. Dzisiaj zdecydowanie widać, gdzie jest ta granica. Jest jeszcze cellulit, jest jeszcze tłuszcz. Ale jest też ta fajna, magiczna linia graniczna między nogą a tyłkiem. Drugim miejscem, w którym widzę różnicę, jest brzuch. Kiedyś miękka galareta. A wczoraj, pod prysznicem stwierdziłam, że już nie jest taki miękki i jakby górna fałda się lekko zmniejszyła. Dziewczyny, co za uczucie!! Normalnie dostałam skrzydeł.

Niestety mimo skrzydeł, wysoko nie polecę bo mam kulę u nogi. Otóż jestem w trakcie potwierdzania u mnie PCOŚ (zespół policystyczny jajników). Jednym z jego objawów są nieregularne miesiączki. Ostatnimi czasy okres miała przeciętnie co 60-80 dni. A tu proszę. Tak się cieszyłam, że zeszłej niedzieli skończyłam okres a wczoraj znów dostałam... I to taki normalny, z bólem brzucha i kiepskim nastrojem. No jestem wściekła normalnie. 

Moje menu:

ś: bułka grahamka z serkiem, 2 plasterki szynki konserwowej, pomidor, szczypiorek

p: sałatka - cieciorka ugotowana, pomidor, ogórek, szczypiorek (zapomniałam o cebuli)

p: jogurt pomarańczowy

o: zupa krupnik (pół na pół kasza z ryżem - tylko taki je mój synek), oczywiście bez zabielania.

Dzisiaj muszę poćwiczyć. Mam nadzieję, że brzuch nie pokrzyżuje moich planów.

Tak więc mimo wszystko życzę Wam:

  • barbra1976

    barbra1976

    1 kwietnia 2014, 17:15

    Ciesze się ze widzisz efekty. Coby wytrwać tak długo jak trzeba. Kciuki trzymam za zmianę

  • Qualcuna

    Qualcuna

    1 kwietnia 2014, 11:21

    trzymam kciuki za ta decyzje, za unormowanie hormonow. i gratuluje postepow w odchudzaniu, ciesze sie razem z Toba!