Jak człowiek szybko może odzwyczaić się od auta. Nie jeździłam miesiąc i dzisiaj wsiadłam za kółko. No nie powiem, nie było jakoś szczególnie miło. Może jestem dziwna, ale lubię jeździć autobusem. Przede wszystkim jest to 25 min na odstresowanie się, zapomnienie o wszystkim. Mogę porozglądać się co na świecie widać, czasem pogadać z ludźmi, poczytać książkę. Mieć po prostu wszystko gdzieś :) Ja wiem, tłok, wkurzeni pasażerowie. No cóż, czasem nie jest tak różowo. Ale bez przesady.
Mam sporo spraw do załatwienia. Przede wszystkim dowiem się, czy moje auto da radę jeszcze trochę podreperować, żeby jeździło i przeszło przegląd :P Mam całkowicie zgniłe progi a następne auto kupię za hoho i jeszcze trochę. Tak więc coś zrobić trzeba. Nie ma bata.
Co do diety... Na obiad miałam pizze zrobioną przez moją mamę. Na prawdziwym drożdżowym cieście, z kurczakiem. Ale bez sosów tym razem. I mniejsza porcja. Ale uwierzcie mi, niebo w gębie. Dzisiaj zjadłam już pyszne śniadanie - bułka pełnoziarnista z szynką z indyka. Później będzie jeszcze jogurt i pomarańcza z nektarynką. Nie wiem, o której wrócę dziś do domu, więc na "wszelki" zabrałam ze sobą jeszcze jedną bułkę jak rano. Czekają mnie też zakupy i odbiór książek dla Młodego.
Jak przetrwam ten dzień to będzie dobrze.
linda.ewa
19 marca 2015, 11:35ja lubię jeździć samochodem, czuję się wtedy jakaś taka wolna
AnnaMonaliza
19 marca 2015, 11:31Ehh... widzisz... ty maszp rawko i wolisz autobus, a ja chciałabym móc jeżdzić autem, a muszę tramwajem/ pociągiem