Witajcie Kochani!
Przepraszam Was bardzo, ze tak długo mnie nie było, ale pobyt mojej teściowej okazał się byc bardzo absorbujący :) Nie jest tak źle jak myślałam, że będzie, ale chciałabym, zeby już wszystko było po staremu. Na szczęście we wtorek teściowa już wraca do Polski, a moje życie wróci na normalne tory :)
Jesli chodzi o 'dietę' to bez bicia przyznaję, że nie było idealnie. Staram się jesc regularnie, ale dosc czesto wpadają mi posiłki, na które normalnie nigdy bym sie w obecnej sytuacji nie zdecydowała. Walczyłam jak mogłam, żeby nie przytyc i to się udało dzięki cwiczeniom. :) Waga skacze jak szalona pokazując raz wyższe, a raz niższe wartości, ale wymiary pozostały bez zmian więc powiedzmy, że jestem zadowolona :) Od wtorku powracam na moją dobrą i sprawdzoną drogę 'spadkową' i już długo nie będzie okazji, aby ponownie grzeszyc :)
Trzeba ostro się brac do roboty, bo gdyby nie to wszystko to zgubiłabym na pewno przez ten czas ze 2 kg i byłabym coraz blizej osiagnięcia wagi 60, a potem zejscia ponizej niej :)
Tak czy inaczej nigdzie mi się nie spieszy, wazne, ze nie tyję i ciągle mam w głowie to o co walczę i nie poddam się! Nie tym razem! :)
A jak wygląda to u Was? Przyznaję, ze nie miałam czasu czytac Waszych wpisów, ale powracam z pełną parą we wtorek i zamierzam byc na bieżąco z Waszymi pamietnikami :)
Bobolina
30 maja 2015, 16:26dobrze ze sie nie poddalas! cwiczenia na pewno zrekompensowaly to nadprogramowe jedzenie;) super ze z nami jestes! :))
littlenfat
29 maja 2015, 22:40Walka się opłaca. Waga nieważna, ważne wymiary i nie ma co się zastanawiać nad tym "co by było gdyby". Jest jak jest, a teraz dalej powolutku do przodu :*
eMZett
29 maja 2015, 23:59Masz rację, teraz będzie już tylko lepiej, ważne, żeby nie wypuścic się w głębokie morze jeśli chodzi o te folgowanie z żarciem :D Damy radę! :*
jamida
30 maja 2015, 21:13zgadzam sie 100%