Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Waga jest dla mnie laskawa, lustro jeszcze nie


No i pomieszaly mi sie ostatnie dni kiedy nie pisalam. Nalezy odjac jedna jajecznice na maselku a dodac bulke pelnoziarnista z wedlina drobiowa i kromke chleba. Teraz kalorie beda sie zgadzac.
Dzisiaj praca, praca i jeszcze raz praca. Odkad moj partner jest na zwolnieniu lekarskim (prawie poltora roku) lapie nadgodziny kiedy tylko moge. Mysle, ze dietka nie ucierpiala. Sniadanie: 1 kawalek ciemnego chleba z twarogiem rodzaju Grani, herbata czerwona. Drugie sniadanie: salatka owocowa, herbata ziolowa. Obiad:

Dodalam talerz kapusniaku w domu i lyzke lodow waniliowych. Wypilam 400g kefiru. Na kolacje zjadlam reszte zupy krem z porow z kawalkiem ciemnego pieczywa i 2 mandarynki. Po drodze wpadl plasterek zoltego sera i kawalek slodkiego chlebka z maslem. Duzo pilam wody. Aha jeszcze 1 jablko, banan i garsc orzechow wloskich.
Dzisiaj tez energia mnie rozsadza. Taka pozytywna. Cieszy mnie to ze potrafie oprzec sie pokusom w pracy. Dla przypomnienia: pracuje w kuchi :D