Oj , nie mogłam się w pracy ogarnąć po 2 tygodniach nieobecności. Ale już powoli zaczyna być normalnie i czas mi w końcu pozwala na skupienie się na sobie:)
Dietowo ok, ale dziś moja mała "Czarownica" obchodzi 9 urodzinki i za chwilę po tort z twarzą Justina Bibera jadę.
Oj będę musiała przełykać ślinę....
Jedzenia na imprezkę troszkę zrobiłam, ale dla siebie (i innych chętnych) cukinia nadziewana :)
Najgorsze w moim przypadku jest to, że jeśli ktoś z domowników ma urodziny, to goście pałętają się bite 3 dni.. Ja nie wiem, jak ten weekend pełen zapachów zakazanego jedzenia przetrwać???!!!
Oj uszczypnę się, jeśli łapka po coś zechce sięgnąć - obym w poniedziałek na obdukcję nie musiała iść;)
Trzymajcie kciuki!:)
monka78
25 października 2013, 19:49ja też idę na ur. ale mam ochotę na ciasto ale taka cukinię tez bym zjadła,bo uwielbiam ją w każdej postaci.Trzymaj się dzielnie :)
ziabcia
25 października 2013, 18:00Nie wchodź na wagę zaraz po weekendzie :) Tak to już jest-zawsze ma się wymówkę, zwłaszcza jak jakies świeto w rodzinie :)