Postanowiłam założyć bloga, by wszem i wobec oznajmić, że
walka ze zbędnymi kilogramami została rozpoczęta. Dlaczego czynię to
publicznie? Może dlatego, że tak trudniej będzie samą się oszukiwać i te
słone orzeszki utracą swą magię, nie mówiąc już nic o tłustych
tortillach...
Ustanowiony limit to 1200 kalorii ( z czego od rana na trzy posiłki przyswoiłam ich 977).
Dałam już raz radę zrzucić to zbędne sadło, więc i teraz dam... do boju! ;)
Ps. mimo, że blondynką nie jestem (od razu przepraszam wszystkie panie o tym kolorze włosów), to niestety przy poprzedniej rejestracji "kopsłam" się przy adresie e-mail. Tak więc...