Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[61.] NN

Staram się omijać...albo dobra nie będę nikomu kitu wciskać, choć na zimę to po niektórym się przyda, co by okna uszczelnić. Trzeba się w końcu uderzyć w pierś i przyznać do pewnych faktów. Nie dość, że jestem neurotykiem, to jeszcze spore nasilenie cechy narcyzmu u mnie występuje (w skrócie NN). To taka mieszanka wybuchowa, a gdy dodamy do tego domieszkę psychopaty, to lepiej coś takiego omijać szerokim (bardzo szerokim) łukiem, ale te wyrzygi pseudo psychologiczne nie są tematem wpisu, a może są. W sumie sama nie wiem. Dobra idźmy dalej.

Do czego miałam to ja się przyznać? Acha, już pamiętam. Nie omijam luster, ani odbić w szybach wystawowych, chociaż często nie bywam z nich zadowolona. Rzadko uśmiecham się do samej siebie widząc w nich swą postać, zwłaszcza gdy wzrok zjeżdża w dół i zauważam...wielkiego, ogromnego brzuchala.

Dzisiaj stałam sobie przed lustrem i w myślach krzyczałam: "kochane mięśnie pokażcie się. Po co tak się wstydzicie? Wyjdźcie na zewnątrz i zarysujcie się tuż pod skórą." A one? Nic, kompletnie nic. Siedzą złośliwce schowane pod tonami tłuszczu. Ech, ile jeszcze trzeba czekać na cud i czy się w ogóle na niego doczekam? 

Tymczasem niczym wyrobnik pracuję nad brzuszyskiem. Zaliczony 20. dzień Weidera, dodatkowo 90. minut ćwiczeń na ramiona, uda, pośladki i...zgadnijcie na co jeszcze;)




Tak, tak...zgadliście. Na brzuch. Wiem, przewidywalna jestem :)

  • ewelinusek

    ewelinusek

    1 września 2011, 23:05

    ja skończyłam kilka dni przed końcem właściwym, mój brzuch jakoś dziwnie zaczął wyglądać.. stwierdziłam, że to nie dla mnie. muszę spróbować 5 min abs. pozdrawiam.