Dzisiaj wróciłam do diety i ... zjadłam typowy śląski obiadek (w pomniejszonej ilości), czyli mała roladka, 4 kluski i 2 łyżki kapusty.... No to w zasadzie nie tak bardzo dietowo :) Ale nic to! Poza tą małą wpadką reszta była w porządku. Dziś poleciałam jak co tydzień do mojej kumpeli na plotki. Ona jest niepełnosprawna fizycznie i cały czas przebywa w domu. Niestety końcem marca się wyprowadza 100km od Jaworzna razem z rodzicami i skończą się nasze ploteczki... :( Gdyby nie była uzależniona fizycznie od rodziców, to by została, a tak to nie ma wyjścia... Chwilowo mieszka z mamą (tata kończy remont domu gdzieś tam na wsi) i zawsze jak do niej przychodzę, to w zasadzie siedzimy w trójkę. Mamę ma rewelacyjną, więc jest fajnie. I wiecie? Dzisiaj czekała mnie niespodzianka! Marta kupiła mamie kijki do Nordica i od jutra będziemy sobie chodzić razem. Przynajmniej do ich wyjazdu na wieś. Jak to usłyszała moja mama, to postanowiła chodzić z nami! :))) Tak więc jest nas 3-ka! A to już coś!
Dzisiaj potwierdziłam rezerwację noclegu we Wrocławiu, gdzie wybieram się z moim małżem na weekend. Do Małej przyjeżdżają teściowie, a my zaraz w piątek koło południa wyfruwamy nacieszyć się trochę wolnością :) Zasadniczo jedziemy na Festiwal Szantowy, a przy okazji sobie wypoczniemy (ostatnio noce z Małą są bardzo ciężkie...) i się wyśpimy. Już się trochę boję tego wyjazdu, bo pamiętam, co się działo 2 lata temu jak byliśmy... Żywienie się w knajpach, piwo, kebaby... Oj, chyba wrócę ze 2 kilo cięższa :) JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ!!!!