Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mój "model" jak na razie tylko tyje, biedaczek..


Uaktualniłam informację na pasku. Tak, tak.. jak widać, to haniebne 87 kilogramów. Choć od początku TEGO odchudzania zgubiłam już prawie 3 kilo. Choć nie powinnam w sumie pisać o odchudzaniu, tylko o ZMIANIE NAWYKÓW ŻYWIENIOWYCH, już na zawsze. Więc... tym razem jest bodajże cień szansy, że efekty też będą na zawsze ;-)

Opowiem Wam troszku o moim sposobie jedzenia:

Otóż: 

Primo: Staram się pić przynajmniej 2 litry wody dziennie,

Secundo: Co dzień rano piję przed śniadaniem 0,5 litra wody z połówką cytryny;

Tertio: 15 minut potem piję ok. 0,5 litra świeżo wyciskanego soku z marchwii, pietruszki, selera naciowego i buraczka, a czasem i jabłuszko wpadnie;

Quarto: Staram się jeść dużo sałatek z surowych warzyw, w połączeniu z normalnymi posiłkami - to podobnoż podbija przemianę materii;

Quinto: Od miesiąca już nie jem słodyczy, a jak mnie bardzo najdzie, to jem suszone morele, bardzo pyszne, które odkryłam w sklepie ze zdrową żywnością - bez dwutlenku siarki znaczy się;

Sexto: Wszystko gotuję w domu mymi rencyma! Wskutek czego nieraz mam wrażenie, że nie wychodzę w ogóle z kuchni.. Ale jak widać - warto podjąć taki wysiłek zadbania o siebie - niecały miesiąc, i już prawie 3 kg zleciało! Oby tak dalej..

Postaram się Wam tu załączyć zdjęcia mego żarełka przyszłym razem...

A tak w ogóle to mam hopla na punkcie udogadniania życia moim kotom - dziś zamówiłam i super drapak, a do tego legowisko na kaloryfer - będą miały gdzie wygrzewać swoje kocie pupcie - zobaczcie:

O, taki drapak:

I takie legowisko:

A oto moje kochane kociaki: moja koteczka Tośka  - dzieciak jeszcze i, nawiasem mówiąc, straszny łobuz ]:>,


oraz jej kumpel Matrix vel Matrymoniusz (pieszczotliwie Matrisio lub Matrymonisio): tu jeszcze super szczupły, jak ja kiedyś :D


Te to mają dobrze. Ech, czasem chciałabym być swoim kotem... :D