No i mogę w sumie powiedzieć, że kończę dziś 10 dzień WO i 10 dzień już za mną. Czuję się trochę lepiej. Nie mam dalej tej rozpierającej energii, ale nie czuję się już tak niemiłosiernie osłabiona. Mam znaaacznie wolniejsze tętno! Nie pamiętam kiedy miałam tętno 68... Do tej pory zawsze ok 80-90 na tabletkach, bez tabletek nawet 110... Wiecie co na pewno zmieni ta dieta? Moje nastawienie do innych warzyw, owoców i innych zdrowych rzeczy. Docenię (przynajmniej przez pierwsze tygodnie po diecie) smak ziemniaków, fasoli, bananów, gruszek, wiśni, oliwek, twarożku, jogurtu, mleka, piersi z kurczaka, ryb, kaszy, ryżu, pieczywka ciemnego, masła, oliwy, miodu, orzechów... Kurcze blade, jakie to musi być pyszne... Na razie się trzymam. Wczoraj zrobiłam masę na kotleciki z kalafiora.. Kotleciki wyszły średnio, ale to co nie zmieściło się na blachę, zjadłam dziś z marchewkami jak hummus... Pyszne to było, dziś aż powtórka z rozrywki.
skontrolowana
23 czerwca 2017, 14:13Doradzę Ci jedno - nie myśl o tym czego nie możesz tylko o ty co możesz :)
Eulidia
23 czerwca 2017, 16:47nie mam o czym w takim razie myśleć :P