Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Z dietą zmagań dzień kolejny...


Założyłam się z kumpelą, że ja schudnę, zanim ona mnie dogoni wagowo, bo obie się odchudzamy. 
Chwilowo mam 7 kilo przewagi... Ale koleżanka spięła dupę bardziej niż ja. 

Otóż dieta mnie boli. Ćwiczenia... Jakoś tam idą, ale dieta... No bo jak się 
oprzeć lukrowanemu gniazdku w piekarni... albo napojowi mango (50% cukru zapewne..)... albo JEDNEMU kawałkowi czekolady... ;) 

Ale walczę. Dziś zgrzeszyłam czekoladą, ale za to na kolację zrobiłam sobie
duszoną paprykę (bez smażenia!) i do tego chlebek ciemny z avocado! Pycha. ;)
No ale nie tak pycha jak jakaś śmieciowa pizza, którą najchętniej bym teraz wciągnęła... :/ 

Zrobiłam sobie też dziś pierwsze dietowe zdjęcie, żeby mieć do porównania, 
jak się jakieś pierwsze efekty diety pokażą... (Czyli oby jak najszybciej!)

Z ćwiczeń wczoraj zrobiłam Callana i wszystko fajnie, nawet nie zauważyłam, 
jak ta godzina minęła, ale chyba coś źle ćwiczyłam, bo dzisiaj nie miałam żadnych
zakwasów... (To chyba dziwne, co?) 

A dziś bieganie. Ustaliłam teraz sobie taki rytm naprzemienny:
dzień biegania- dzień ćwiczeń- dzień biegania- itd.
Zastanawiam się tylko, czy to nie za mało... Jak sądzicie? 

  • kasia12001

    kasia12001

    25 września 2013, 19:25

    Eee moim zdaniem jeśli kogoś ciągnie do słodyczy to raz na tydzień może zjeść kostkę czekolady ;) Powie Ci to każdy tak mi się wydaje, że każdy dietetyk ;) Pamiętam, że jak moja koleżanka była na diecie miała wyznaczony dzień w którym mogła zjeść kawałek czekolady (kosteczkę) wiec wiesz ;) Będziesz ćwiczyła to ii efekty bedą ;) Aaaa trzymam za Ciebie kciuki ;) Mam nadzieję, że wygrasz ten zakład;))

  • ewuka111

    ewuka111

    25 września 2013, 19:20

    uwazam ze nie za mało. 1 dzień odpoczynku. 3maj się. dasz rade.