Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chorutek jestem:(


Boli gardełko:( Smarkatka jestem:(

Wstałam późno, zasnęłam nad ranem ... pierwsze po co sięgnęłam to zaparzone siemie lniane aby poprawić "smarowanie" w gardle. 
Śniadania nie jadłam, poleniłam się trochę, wypiłam zieloną i wzięłam się za obiad. W sumie to była kasza jęczmienna z warzywami z patelni: cukinią i fenkułem plus pieczarki. Do wszystkiego dodałam 3 łyżeczki tego mojego nieszczęsnego amarantusa:) Bratu usmażyłam nugetsy z kurczaka, zjadłam kawałek, dla spróbowania, czy dobre. Dobre:)

Bratu tłumaczyłam wszystko, co ma na talerzu, ponieważ moja mama gotuje bardzo tradycyjnie, raczej to, co mogłoby nasycić mojego tatę, ale ostatnio i ona zmienia styl. Mój brat, choć z wykształcenia jest kucharzem-kelnerem, z zamiłowania jest motocyklistą i więcej czasu spędza przy samochodach i motorach niż w kuchni. Dziś nazwałam go człowiekiem parówką i człowiekiem bułką, gdyż to jest podstawa jego żywienia:) Krzyczałam, żeby zmienił nawyki, ale cóż ... Jest chudszy od deski do prasowania, więc niech sobie je te bułki, podkarmiłam go 2 dni z rzędu, całe szczęście:D A jest taki mega przystojny, jak z nim idę, to jestem taka z niego dumna. Wiecie jak wygląda Kamil Stoch? To mój brat wygląda tak samo, a nawet jeszcze ładniej!!! Może go kiedyś spotkacie na ulicy, to podrywajcie, bo stanu wolnego:)

Na kolację zjadłam banana z jogurtem naturalnym i malinami. Myślę, że na dzisiaj koniec, jak mówi Miś Uszatek w dobranocce:)

Buziole!!!