Właśnie zeszłam z bieżni. Przebiegłam 7,5 km i odpoczywam. Nigdy nie chce mi się zacząć i szukam wymówki aby tylko nie ćwiczyć. Najgorsza jest dla mnie chwila, gdy muszę się przebrać. Może to ze względu na temperaturę. Jak zacznę biec to już jest dobrze, a jak skończę to czuję zaś satysfakcję. Tęsknię trochę za jazdą na rowerze. Muszę jeszcze poczekać aż dzień się bardziej wydłuży.
KropelkaRosy
13 stycznia 2014, 21:43Już niedługo:)) Ja wczoraj walczyłam z wiatrem, ale MUSIAŁAM rower odkurzyć:)) Brawo za bieganie!