Miałam wczoraj coś tu wpisać, ale niestety nie miałam internetu. Chyba były jakieś problemy przez ten straszny wiatr.
Wczoraj w moich planach było bieganie (biegam co drugi dzień). Zostawiłam je sobie na wieczór i pech chciał, że dość późno zjadłam kolację. Z pełnym brzuchem źle mi się biega, ale z tym pewnie bym sobie poradziła. Natomiast po jajku jakoś rozbolał mnie brzuch więc z biegania zrezygnowałam. Chyba trochę na siłę szukałam tej wymówki i ją znalazłam.
Za to dzisiaj musiałam nadrobić te wczorajsze zaległości. Nie czekałam już do wieczora tylko pobiegłam chwilę po obiedzie. Tak dobrze mi się biegło, że zamiast zrobić 7 km, jak zwykle, zrobiłam 10,5 km. Nie wiem, co było tego przyczyną, ale super, że się udało.
Wczoraj rano się ważyłam. Waga pokazała 59,9 km, czyli od świąt ubyło mi 1,4 kg. Cieszę się z tego choć wiem, że większość to oczyszczone jelita. Zobaczymy, co będzie za tydzień.