Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
22.01.2015


Trochę się nie odzywałam, ale miałam problem z internetem. A poza tym jestem strasznie wkurzona. W zeszły piątek dosłownie przeżyłam szok wchodząc na wagę. Nie mam pojęcia czemu ta zaraza pokazała 60,4 kg, a ja spodziewałam się poniżej 59. Stwierdziłam, że jestem jakąś cholerną perpetum mobile. Trzymam dietę, systematycznie biegam, a tyję. Powinnam chyba to opatentować.

No nic. Od piątku zaczęłam przyglądać się temu co jem i zmniejszyłam ilość węglowodanów. Znacznie zwiększyłam ilość wypijanej wody, choć jest to dla mnie męczarnia, bo w taką pogodę to chce mi się ciepłego. Czy moje działania przyniosły jakieś efekty zobaczę jutro rano. A co będzie jak znowu się rozczaruję?