Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i wczoraj mnie nie było.


I przedwczoraj, a  jak nie było to nie było też sprawozdania. 

We wtorek nie było jednak ćwiczeń. Jakoś tak się złożyło że nie było ich i tyle. Przedwczoraj rano wstałam wcześniej i poćwiczyłam pół godziny z naciskiem na ćwiczenia brzucha.

Przed 12.00 odbębniłam przejażdżkę rowerową z aplikacją, która obliczyła spalonych 300 kcal dla trasy długości 9 kilometrów. 

Wczoraj kolejna przejażdżka tą sama trasą, bez ćwiczeń.

Dzisiaj rano znów 30 minut ćwiczeń, rozgrzewka, plecy i rozciąganie. Jazdy rowerem nie było  gdyż byłam na zakupach i w drodze powrotnej zabrałam dzieci ze szkoły. Może wieczorem coś się uda zrobić.

Dieta ok, minione dni oceniam na 5-, ze względu na zjedzonego wczoraj loda w rożku.

Dziś już bez odstępstw. Starczy tych oszukiwań, no bo ile można.

Zakupiłam sobie sukienkę, znalazłam w przecenie z 96 zł na 48 zł, rozmiar małe 44. Niby wchodzi na mnie, ale wydaje mi się że jeden rozmiar powinnam do niej jeszcze schudnąć. Mam więc motywację by na koniec czerwca zejść do rozmiaru 42.

Uciekam bo za chwile znów będę musiała zapisywać szkic, który i tak od kilku dni czeka na publikację :D

Miłego dnia, Pa Pa Pa...