Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Miało być codziennie a nie jest. Podsumowanie
dwóch miesięcy bez ćwiczeń.


No prawie dwóch.

Ostatni dodany pomiar był z dnia 9 kwietnia, a mamy 24 maj.

Zaznaczę że w tym czasie:

- posiłki były regularne co 3 godz

- 4 z nich były dietetyczne, a piąty zawierał mięso wieprzowe, lub białe pieczywo.

- ciągoty na słodkie zapychałam owocami

- z grzeszków: zdarzyły się dwa piwa radler, jedno normalne, pół butelki wina i szklanka coli z wódką oraz kilka kawałków ciasta i dwa lody

- ćwiczenia odbywały się wtedy kiedy miałam czas, do tego przejażdżki rowerowe mniej więcej trzy razy w tygodniu

Nie jest to piątek ale zważyłam się i zmierzyłam.

Wyszło na to że w ciągu tych prawie dwóch miesięcy spadło mi 1,5 kg bez większej spiny, bez liczenia kalorii. Taka dieta na luzie.

Centymetry też spadły:

Szyja: - 0,5 cm

Biceps: - 1 cm

Piersi: - 4 cm (strach)(szloch)

Talia: - 2.5 cm

Brzuch: - 3 cm

Biodra: - 1 cm

Udo: - 2 cm

Łydka: - 1 cm

Myślę więc że nie jest źle.

Od momentu powrotu na dobre tory dieta jest utrzymana. Ściągnęłam sobie apkę przypominającą o wodzie, oraz aplikację "Wyzwanie 30 dni fit". Do tego rower. Kiedy się da jeżdżę nim zamiast samochodu.