A wiec w pracy jest ciężko, beznadziejna sytuacja, czyli Ewunia dziś zaczęła oczywiście delikatnie od serka wiejskiego, później zjadła znowu pieczywo z serem ( bo oczywiście miała jeszcze pól porcji, za ktora już kilka dni temu zapłaciła), następnie zrobiła sobie pyszną sałatkę z tuńczykiem, fajnie, ale przyszedł wieczór ludzi w restauracji zero w lodówce banan, bita śmietana i cynamon, grzech nie skorzystać heh i tak powrót do domu (pieszo, ale nie dla zdrowia, po prostu autobus mi uciekł;] ), i 2 kanapeczki z szyneczka, masełkiem i pomidorkiem wrrrrrrrrrrrr durna baba ze mnie. Za 3 dni będzie Michaś a ja zamiast się jeszcze bardziej wziąć za siebie to obżarstwo. Powiem tak jeżeli ktoś to czyta, to zacznę chyba dopiero jak Michaś już wyjedzie będę miała 2 miesiące ;) wtedy obiecuje sobie, biorę się za siebie, w końcu zamówiłam już na allegro nowe bikini ;P