Tak ,tak , jakoś coś i przestałam uważać ,znów sobie pozwoliłam, jadłospis leżał bo leżał a ja wcinałam co popadnie usprawiedliwiając się ,że nie jest tak źle, wyglądam nie najgorzej i wogóle tym podobne bzdety.
Fakt ,że kłopoty się trochę nakumulowały też nie pomógł, miałam już olbrzymią nadzieję ,że w końcu ruszę do pracy a tu jak zwykle lipa, strasznie mnie to zdeprymowało i odpuściłam na maksa.
Wcinałam kiedy popadło i co popadło a najlepiej te najmniej zdrowe, aż do obrzydzenia i mam efekt 2 kg do góry- i co wy na to? !!!!
Sama jestem na siebie wściekła i nie wiem co robić,żeby wygrać z samą sobą i swoimi słabościami. Teraz nie trudno sobie wyobrazić jak ciężko jest wyjść człowiekowi z nałogu-jakiegokolwiek.
Ach kończę smucić trzymajcie się ,oby wam szło lepiej.