Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Być kobietą, być kobietą...


Rany, co to był za dzień... Aż mi się załamać chce, popłakać w poduszkę, wrzucić komedię na TV, trochę pokrzyczeć i duuużo poprzeklinać.

Ale nie zrobię żadnej z powyższych czynnosci, bo po co? Szkoda mi czasu i zdrowia.


W zamian poszłam na siłownie i się wyżyłam. Nawet workowi się dostało. Ponieważ od mojeo ostatniego treningu minęlo ciut ciut, troszkę wyszłam z wprawy i pewnie bardziej bolało mnie niż worek, ale poskutkowało.
Po saunie byłam już tak zmęczona, że zapomniałam się złoscić.

Zaczęło się już wczesnie rano. Jedna z moich kotek o 4 nad ranem zdecydowała, że się już wyspała i zaczęła się bawić moim... nosem. Cierpliwie to znosiłam do 4.02 po czym kicia została wyeksmitowana. Mało pomogło, bo własnie wtedy zaczęła ćwiczyć wokale. Zanim znalazłam mój zapas stoperów (mój eks strasznie chrapał, zostało mi po nim kilka pudełek) - była 4.30. Potem to już miałam sen przerywany.

Kiedy wreszcie wstałam i udałam sie do toalety, doznałam horroru i stanu bliskiego zawałowi. Kiedy spojrzałam w lustro, patrzył na mnie z niego piękny, okazały i w pełni rozkwitu pryszcz, który zagnieździł się na srodku mojego czoła.
Toż to nie do pomyslenia! Swiat jest niesprawiedliwy (i to dzień przed sylwestrem!). W ogóle to porażka jakas. Jestem po 30stce! Mam już zmarszczki, na cholerę mi trądzik młodzieńczy!

Zeszło mi ze trzy godziny zatuszowanie tego dziadostwa, w tym czasie, do pewnego stopnia zdążyłam się już z losem pogodzić. Sputnik nie mógł znaleźć gorszego czasu na wyrosniecię na mej twarzy, ponieważ dzisiaj spotykałam się z siostrą na obiad. O mojej siostrze musicie wiedzieć, że jest idealna. Wredna małpa ukradła wszystkie dobre geny zanim ja się urodziłam. Jest 5 lat starsza, obżera się czym popadnie i nigdy nie miała nadprogramowego grama, podczas gdy ja tyję na samą mysl o nadprogramowej marchewce.

No więc zajęło jej całe dwie minuty od momentu spotkania skomentowanie mojego stanu masy i czoła.
- Ładnie ci w tej sukience, mocno cię wyszczupla. A nie myslałas o grzywce, jesli ci się często wypryski robią?
Jak zawsze powtórzyłam w myslach moją mantrę - To Twoja siostra, przestań mysleć o popełnieniu morderstwa i się usmiechnij.

Po powrocie do domu, przyszedł czas na rozmowę z moją rodzicielką. W skrócie podała mi trzy nowe przepisy (o które nie prosiłam) opowiedziała o dwóch pogrzebach i jednym weselu (ludzie, których w życiu na oczy nie widziałam) i na koniec - a jakże bym mogła zapomnieć - spytała kiedy ja i mój facet się wreszcie zaręczymy.

Tak na marginesie, to jeżeli mam cos do powiedzenia w tej kwestii, to nie prędko. Trzy razy już bylam zaręczona i szczerze, nie wierzę, że do czterech razy sztuka.

Wreszcie ok. 16.00 mój mężczyzna, który powinien dzisiaj u mnie być, dał znać. Zdecydował, że przyjedzie jutro, a nie dzisiaj (jak miło, więc zdąży na imprezę sylwestrową, która u mnie organizujemy). Jak to nie przyjedzie, chociaż może? Ja czasami go widuję raz na miesiąc i to jesli przejadę przynajmniej sto km w jedną stronę. Oboje dużo podróżujemy, ja na południu on na północy. Dzisiaj po raz ostatni mielismy szansę spędzić wieczór razem, tylko nas dwoje, no ale on zdecydował, że nie, nawet nie podając mi powodu. To ja przez cały rok jeżdżę za Tobą jak głupia by spędzić z Tobą chociaż te kilka godzin, a Ty co? GRRRRRRR.....

To własnie wtedy uderzyłam na siłownię.

Tutaj muszę wtrącić epizod, który mnie rozbawił.

Po 90 minutach na siłowni opłukałam się szybko i przebrałam w strój kąpielowy, uderzyłam na saunę. Kiedy się rozsiadłam wygodnie na ławeczcę, siedząca naprzeciw mnie starsza pani spytała, jakich perfum używam, bo pachną pięknie :):)
Och te feromony....

Wróciłam do domu rozluźniona po to by na moim swieżo wypranym białym dywanie znaleźć kocie wymioty (na litosć boską, co mnie skusiło by dać im własnie dzisiaj wołowinkę w zalewie z pomidorów? Nigdy tego nie dopiorę!).

Na koniec moja przyjaciółka zadzwoniła, by oznajmić, że wróciła (po raz 50-ty) do swojego faceta i raczej na imprezę sylwestrową nie przyjdą.
Nie, nie cieszę się z ich powrotu do siebie, tak, jak się nie cieszyłam poprzednie 48 razy. Może jak stary cap wreszcie się rozwiedzie (po osmiu latach separacji) to pogadamy.

Dieta dietą, ale chyba naprawdę potrzebuję dzisiaj czegos mocniejszego na dobry sen.

  • obwarzanka

    obwarzanka

    31 grudnia 2012, 07:41

    Hahah! Poprawiłaś mi humor tym wpisem, nie pytaj dlaczego:D Udanego Sylwestra! :)) PS. mi też pryszcz wyskoczył! przybłąkał się wczoraj i zasiedlił, uwaga uwaga!- na środku czoła! :P

  • ajusek

    ajusek

    30 grudnia 2012, 22:30

    skąd ja to znam - też już mam zmarszczki i trądzik:) plus za małe cycki i za grube uda na raz :D i też mnie koty w dni wolne molestują, bo dla nich śniadanko zawsze ma być o 5:30:) no nie pozostaje Ci nic innego jak zasiąść z dobrym winkiem albo mocnym drinem i olać wszystko:)