Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wpis 1


Hej.
Po raz kolejny dołączam do Vitalii. I kolejny... I kolejny... Nie wiem ile już podejść robiłam, ale sądząc po innych pamiętnikach, nie jestem w tym odosobniona. 

No to może na początek coś o sobie:
Mieszkam w woj. lubelskim i pracuję w firmie IT w sektorze bankowym. Nie zdradzę czym konkretnie się zajmuję, ale aktualnie siedzę w domku na zdalnym i trzepię kasę w ciepełku. Niedawno wyszłam za mąż i razem z Munżem (pisownia zamierzona) kupiliśmy swoje pierwsze mieszkanko, gdzie powoli przygotowujemy się do poważnego życia ;). Dzieci nie planujemy w ogóle, więc co se schudnę, to (mam nadzieję) zostanie ze mną do końca. A właśnie, mam 167 cm wzrostu i ważę grubo ponad 100 kg. Ostatnio było koło 110 kg, ale już dawno się nie ważyłam, więc dane mogły ulec zmianie. Nie oszukujmy się, na pewno nie poszło w dół. Jutro update.

Odkąd pamiętam jestem kawałkiem mięciutkiej kulki, która nigdy porządnie nie zabrała się za odchudzanie. Owszem, były podejścia, raz nawet schudłam 17 kg, ale było to po rzuceniu ówczesnego chłopaka, naznaczone wypłakiwaniem oczu, długim snem i kompletnym brakiem apetytu. Wtedy też zauważyłam, że płacz pozwala zrzucić parę kg. Czyżby dieta - cud? :P. Jak tylko spektakularnie zrzuciłam te kilogramy (w 3 miesiące - efekt WOW), to nie mogłam tego za Chiny utrzymać. Co przytyłam 2 kg, obiecywałam sobie, że już się za siebie biorę, ale znów odpuszczałam. I tak ze świadomych 73 kg, doszło do prawie 110. Albo ponad. Jutro się dowiemy jak się zważę z rana. Ważąc 73 byłam niezłą laską, jak tak teraz patrzę, mam nadzieję, że do tego wrócę.

Anyway, podjęłam decyzję o kolejnej próbie. Nie wiem, może te 32 lata nauczyły mnie pewnego rodzaju konsekwencji, choć znając mnie to wątpię. Optymistycznie wykupiłam dietę na pół roku, Munż się cieszy, bo będzie miał dobre żarcie, a ja się zastanawiam kiedy ja to wszystko będę gotować i czy mi się będzie chciało, ale jestem pozytywnej myśli. Zastanawiam się nad kupnem frytkownicy beztłuszczowej, bo ostatnio co zjem (nie daj Bóg smażonego) to mnie piecze w przełyku i mam zgagę (refluks :/) i myślałam, że to może być rozwiązaniem. Poradźcie proszę... Może same macie coś podobnego i podrzucicie link? Byłabym dźwięczna. Do następnego, Kochane. Trzymam za nas wszystkie kciuki. 

  • Slodko_Slodkaa

    Slodko_Slodkaa

    18 marca 2021, 23:20

    Zupełnie tak, jakbym czytała o sobie :) Ja wykupiłam dietę na Vitalii również na pół roku (a co !) i jestem ciekawa jak się dalej przeturlam. Trzymam kciuki za Ciebie !

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    17 marca 2021, 23:00

    Nie wiem jaką dietę kupilas-ale radzilabym maksymalne ułatwianie(typu obiady na parę dni, przekąski też). Oczywiście w ramach ustalonej kaloryczności. Ja mam Vitalie i czasem się za głowę łapie ile grzebania(i to dziwnych rzeczy ) . Na szczęście można wymieniać -przyznaje że podwieczorki typu marchew/jabłko/jogurt+ orzechy wpadają dużo częściej niż wymyślne "deserki". Co do zgagi-problem miałam w ciąży i w ostatnie święta....myślę że waga może być wspólnym mianownikiem....no i nadmiar żarcia;( Frytkownicy nie mam ale nie wiem czy jeśli np frytki wychodzą z niej dobre to to najlepszy moment na kupno nowego gadżetu;) Ja się ogarnęłam od gwiazdki , skoro i tak lockdown i możliwości korzystania z życia są ograniczone.....tylko żałuję że nie zaczęłam rok temu bo byłoby już po sprawie(ja w tym czasie blisko 10 kg sobie dowalilam:( ale to jest szansa by wrócić do świata z efektem wow Powodzenia:)

  • dzanulka

    dzanulka

    17 marca 2021, 21:06

    Oj, nie tylko ty wracasz tu i wracasz.. Ja też przytylam "ze szczescia": tak mi dobrze było, wyszłam za mąż, kolacyjki, winko, bycie na swoim.. No cóż, teraz trzeba ostro się ogarnąć i walczyć..