Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[VII] Podsumowanie miesiąca — listopad


Jakoś ciężko mi się było zebrać w sobie, żeby dodać to podsumowanie. Leń nad leniami ze mnie. Ale za to będzie trochę gadania. Jak nigdy się postarałam 😜

Z innych rzeczy:

— przeszłam  65,53 km, czyli średnio 2,2 km dziennie 

— spędziłam na aktywności fizycznej 1 315 minut, średnio 44 minut dziennie

— spaliłam 12 408 kcal, średnio 414 dziennie

— spędziłam z Fit & Strong 636 minut, spalając przy tym 5202 kcal 

— przebiegłam 9,8 km 

Plan na grudzień:

Kolejny średni miesiąc. Oczywiście chciałabym już osiągnąć cel, ale w tym samym czasie nie za bardzo się spinam. To z jednej strony dobrze, ale nie wiem, czy na dłuższą metę będzie to dobre rozwiązanie. Zobaczymy. 

Cieszę się, że pomimo ostatnich małych spadków wagi obwody wciąż maleją. Dzięki temu widzę cel w tych moich ćwiczeniach. 

Zauważyłam również, że czuję się coraz lepiej w swoim ciele i nie skupiam się wyłącznie na cyferkach na wadze, a bardziej tych "fitnesowych" aspektach. Uwielbiam obserwować to, jak z każdym kolejnym miesiącem moje ciało jest w stanie robić coraz więcej rzeczy, które wcześniej były poza moim zasięgiem. 

Na ten moment chcę być silna i sprawna fizycznie, a nie chuda. 

I myślę, że to o wiele lepszy cel niż konkretna cyfra. Bo tak szczerze nic mi ona nie da, bo ja zwyczajnie nie mam pojęcia, jak będę wyglądała przy konkretnej wadze. Całe życie byłam wielka, ostatni raz ważyłam te 78 kg w wieku czternastu lat, ale z tym, że wtedy byłam o 10 cm niższa, co oznacza jedynie tyle, że byłam jeszcze większym pączkiem niż jestem sobie w stanie wyobrazić. Więc nie mam żadnego, ale to żadnego punktu zaczepienia. I wszystko muszę obserwować na bieżąco w lustrze. I mieć nadzieję, że w ogóle znajdę się w takim punkcie, który chociaż w 50% pozbawi mnie tych wszystkich małych kompleksów, które za mną wieczne łażą i męczą. 

Oczywiście cały czas myślę o przyszłości i mam wyznaczony kolejny cel wagowy, ale jest on głównie związany z moim BMI, a nie "wymarzoną" liczbą. Zwyczajnie pragnę poczuć, jak to jest mieścić się w przedziale prawidłowej wagi. Więc oznacza to tyle, że wyjście z nadwagi będzie moim celem na przyszłe miesiące. 

Dziękuję za uwagę 🙂

Przyszłe miesięczne podsumowanie będzie jednocześnie podsumowaniem całego roku, więc znowu trochę sobie pogadam. 

Chyba czas pomyśleć o jakiś postanowieniach noworocznych. 

Macie już jakieś? 

  • Kolastynka

    Kolastynka

    8 grudnia 2020, 12:14

    Ja mam jedno, nie poddać się 😁

    • finebyme

      finebyme

      9 grudnia 2020, 14:54

      To mamy takie samo postanowienie 😀

  • Agnusia93

    Agnusia93

    8 grudnia 2020, 10:25

    Gratulacje. U mjie też małe spadki ale jak piszesz forma bardziej cieszy 🙃. Powoli do przodu a i ciało inaczej wygląda przy tej samej wadze i wzroście u osoby która cwiczy regularnie a inaczej która nic nie robi. Tylko trzeba być cierpliwym o to trochę potrwa.

    • finebyme

      finebyme

      9 grudnia 2020, 14:54

      Dokładnie 🙂 I mam nawet potwierdzenie tego we własnej osobie, bo porównałam sobie pomiary z poprzedniej próby odchudzania, podczas której ćwiczyłam nieco inaczej, i różnica jest ogromna.

  • kklaudia1882

    kklaudia1882

    8 grudnia 2020, 09:49

    Bardzo dobre podejście. Cyferki to tylko cyferki, a sprawne ciało to o wiele bardziej namacalny i realny cel. Taki trwalszy. Ja bardzo bym chciała przestawić się na taki tryb, póki mam otyłość średnio to widzę. Ale z czasem mam nadzieję okiełznać swoją manię cyferkowa. A postanowienia noworczne są moim zdaniem mocno przereklamowane. Ja bardziej stawiam na te na bieżąco. No i gratulacje spadku! Brawo 🥰

    • finebyme

      finebyme

      9 grudnia 2020, 14:52

      Dziękuję 😊 U mnie mania cyferkowa tak na sto procent nie minęła, ale już nie jestem tak mocno przywiązana do wagi jak na początku. I uwielbiam to, bo nie siada mi to całe odchudzanie tak mocno na głowę, dzięki czemu jakoś tak to sobie powoli płynie. 🙂 A co do postanowień - u mnie działają one tak, że w ostatni dzień roku zwyczajnie śmieje się z siebie, że w ogóle takie postanowienia miałam, bo i tak po miesiącu o nich nie pamiętam. Ale myślenie o nich nie boli, więc zawsze można coś małego postanowić, żeby mieć o czym zapomnieć 😜