Luby wraca dzisiaj z podróży służbowej więc się zmobilizowałam i upiekłam mu wczoraj ciasto. Wiem, że mnie to zgubi, bo kto inny będzie to konsumował jak nie ja. Ale zrobiłam cwanie bo prawie całe spakowałam do pracy- mam nadzieję, że rozdzielę po ludziach i nam przypadnie po jakimś małym kawałku w przydziale.
Na siłowni wczoraj nie byłam- chciałam poprać i posprzątać w domu. Poza tym, Moje Słońce mi obiecało, że ze mną dzisiaj pójdzie- a wolę chodzić z nim niż sama.
Nie lubię tej siłowni. Taki wielki moloch, kupa ludzi- na dodatek jest duszno i śmierdzi. No ale darowanemu koniowi nie zagląda się pod ogon ;) i skoro praca płaci to trzeba korzystać.
Na dzisiaj mamy zamówione sushi na wynos- mam nadzieję, że nie spowoduje jakiegoś mega przytycia. staram się mniej jeść, więc mam nadzieję, że jak wpadnie parę dodatkowych kalorii to nic się nie stanie. A kupony trzeba wykorzystać, bo przepadną (zniżki grupowe i te sprawy ;) )
Jutro zaczyna się nasz weekend! Już prawie wszystko zaplanowane.
Nie mogę się doczekać :)