Hej
wczoraj po bieganiu wpadlam do domu, pod prysznic a ptem do lodowki... jak sie przyssalam to zjadlam duzzzzooo - czulam ze juz nie moge ale ciagle mialam ochote na to i tamto. W sumie zjadlam talerz zupy (bardzo gestej- warzywnej), kanapke z pasta krabowa, 2 pomidory z gora szczypiorku, no i potem jeszcze jadlam ta paste i jadlam az widelec dotknal dna- wiem ze zjadlam wiecej niz spalilam podczas biegania.
A najgorsze ze bylam tak zmeczona ze padlam potem spac. Tragedia
Nigdy chyba nie schudne.
na dodatek w piatek @ i juz czuje ze chce mi sie slodkiego- a mialam juz do slubu nie jesc slodyczy :/
OnceAgain
8 sierpnia 2013, 11:02Taaa mięśnie mam jak HULK :P hehe. A urlopik taki lightowy, do wtorku siedzę w domku a od środy do niedzieli jadę z moim W. nad morze
fadetoblack
7 sierpnia 2013, 18:56A nie byłaś głodna jak szłaś biegać? Może to była reakcja organizmu, który upominał się o dodanie energii :)
FatLollipop
7 sierpnia 2013, 12:13tez tak mialam wczoraj, jak jest upal to nie chce mi sie jesc, a weczorem po pracy mogla bym, jesc i jesc :/
OnceAgain
7 sierpnia 2013, 11:52Heh my babki już tak mamy że włącza nam się ssanie przed @. Mam nadzieję że lodówka już Cię niczym nie będzie kusić bo w końcu od jednego dnia nie przytyjesz...