W sumie to nawet nie wiem po co tutaj piszę. Nie dotyczy to odchudzania bo odchudzania nie ma... jest dół. Dół spowodowany pracą której szczerze nie znoszę. Non stop chodzę smutna i nie mam ochoty na nic. Moja mama chyba myśli, że to nowe życie małżeńskie mnie tak dobija bo ciągle pyta jak mąż i jak nam się układa. A układa nam się okej. Mogłoby być cudownie gdybym ciągle nie chodziła marudząc.
Aż dziwne, że znosi te moje humory.
Ćwiczenia tak 'o'. czyli w niedzielę był basen a wczoraj squash. Nie przemęczam się:/
Ciągle sobie obiecuję, że wstanę przed 8 i zrobię przed pracą brzuszki ale jak do tej pory jeszcze mi się nie udało wstać przed 8.30.
Buziaki
chubbyann
19 października 2013, 09:54Naprawdę współczuję. Jeśli niemożliwa jest zmiana pracy/miejsca pracy, to może troszkę mniej przejmuj się tym, co się tam dzieje, olej po prostu? No nie wiem, co poradzić :/
OnceAgain
17 października 2013, 11:12Ja ustawiam budzik na 6:15 a wstaje o 7. A w pracy muszę być o 7:30 więc mam podobną ekscytację żeby wstać i iść do roboty. Jeżeli tak Cię ona męczy to weź wrzuć na luz i się nie spinaj bo nie warto. Najważniejsza jest rodzina i nasze samopoczucie
Katarzyna201
17 października 2013, 11:08Co się dzieje, ze dopada Cie dół? moze chcesz z kimś poozmawiać :) Jesli tak jestem do usług :) Głowa do góry :)