Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przezwyciężamy kompleksy- lecimy na indoor
cycling!


Wczoraj i dzisiaj przeżyłam prawdziwą próbę roku.

Otóż, moja teściowa (no dobra, jeszcze nie- za dwa miesiące tak :D) się rozchorowała. Z racji tego, że tak jak ja jest instruktorką fitness, poprosiła mnie, żebym poprowadziła za nią zajęcia indoor cycling metodą tomahawk. 

Szczerze? Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Wczoraj rano siedziałam 2h na siłowni i miałam już dość wysiłku jak na jeden dzień. Poza tym odezwały się moje kompleksy 'Jak ja się tym ludziom pokażę z sadełkiem tu i ówdzie- toż to istna antyreklama fitnessu'. 

No ale się zgodziłam. 

Wczoraj i dzisiaj- po dwie godziny zajęć. Wczoraj wieczorem, jak wróciłam do domu to myślałam, że padnę! Ale wiecie co? Warto było. Przypomniałam sobie co tak naprawdę w sporcie jest najważniejsze i teraz jestem bardziej pewna siebie. Po 1- zmieściłam się całkiem nieźle w swój strój do 'rowerowania', a że czarny to i tłuszczyku tak nie było widać. Po 2- teraz jestem na 100% pewna, że przy moim zamiłowaniu do fitnessu, szybko wrócę do formy i do zawodu. 

Pozdrawiam :)
  • ancok90

    ancok90

    18 sierpnia 2013, 12:18

    Dostałam dwie pary hantli. Jedne 0,5kg, a drugie 2kg, plus pod łóżkiem leżą stare 5kg, na które na razie nie mam jeszcze siły. :D Pozwodzenia życzę Ci i pozdrawiam :D

  • chanach77

    chanach77

    17 sierpnia 2013, 18:05

    To właściwie powrót do pracy masz zaliczony, teraz to już rutyna ;). Ależ masz moc.

  • ajusek

    ajusek

    17 sierpnia 2013, 16:12

    no to super, ze dobrze poszło z zajęciami :) pewnie, że dasz radę - pierwsze lody przełamane, to szybko wrócisz do formy :) kurcze teściowa - trenerka to niezłe wyzwanie.... :)

  • liliputek91

    liliputek91

    17 sierpnia 2013, 15:28

    Powodzenia, miłego popołudnia:)

  • Subtle

    Subtle

    17 sierpnia 2013, 14:55

    Przyjemne z pozytecznym :D