Chce mi się krzyczeć! Tyle razy budząc się rano obiecuję sobie - Dziś będzie inaczej, dziś zaczniesz się zmieniać, nie poddasz się, poukładasz sobie w myślach, zobaczysz wszystko wróci do normy.- I faktycznie, pozytywna energia i optymizm siedzi we mnie dopóki nie idę do kuchni. Wtedy zaczyna się to samo co zawsze. Otwieram tę samą szafkę, wyciągam te same naczynia, zaczynam swój "kuchenny rytuał". Do salaterki kroję warzywa, na talerzyk kromka żytniego chleba i jakieś 100-150 g twarogu (na szczęście chociaż półtłustego. To przyzwyczajenie zmieniło mi się w sumie po wyprowadzce, bo w domu jadłam tylko chudy, unikając jak najbardziej się da innych). Tyle. Ewentualnie zamiast twarogu to mały serek wiejski lekki i 2-2,5 łyżki płatków owsianych i trochę pestek dynii czy innych nasion. Koniec. Ot tyle. A potem? Śniadanie robię po 7. Zaczynam je "jeść" zawsze w okolicach 8:20 i jem.... dziś do 9:05. Kurwa! Dlaczego ja to tak ciągnę! Zwalam na to, ze w międzyczasie czytam książkę i to jest główną przyczyną tego problemu. Z kolacją mam podobnie, prawie 40 minut.(wymówka-oglądam TV i robię krzyżówki). A po wszystkim znów mówię do siebie - ok. Od jutra.... jutro będzie normalnie. Usiądziesz, zjesz, nie otworzysz książki. Zrobisz to w NORMALNYM tempie, bez pośpiechu, ale bez ociągania.
Budzę się w nocy po kilka razy. Czy to, że wypijam jeden kubek zielonej herbaty przed snem może być powodem kilkukrotnie go wstawania do toalety? Chyba też nie do końca. Przewracam się z boku na bok, myśląc o częstym nocnym jakby "ssaniu" w brzuchu. Przedwczoraj udało mi się obudzić tylko raz. Dziś o ile dobrze pamiętam było to jakieś 5 razy.
Ciepły dzionek zachęcił do spaceru po śniadaniu. Poszłam zobaczyć jakieś buty w Plazie, a potem przeszłam się po okolicy. Reszta dnia spędzona przed ekranem komputera lub na czytaniu książki (inferno Browna. Trochę się męczę to czytając). Zrobiłam obiad na kilka dni by zjeść między wykładami. A jak wam minął weekend?
czarne_72
6 października 2015, 13:38jesz coś jeszcze oprócz tego śniadania?
flaviadeluce
6 października 2015, 16:54oczywiście że tak. Normalnie 5 posiłków. 3 główne i 2 przekąski
angelisia69
5 października 2015, 06:41oj znam te zwloki z przygotowaniem posilku i zasiadaniu do jedzenia.na szczescie to juz za mna.Jak ci kiedys pisalam im wiecej kcal i cwiczenia,tym lepiej moje cialo sie ksztaltowalo.Dzieki temu psychicznie nie czulam "kary" jedzac wiecej.Ale zaczynalam stopniowo od 100kcal na miesiac.Musisz cos zrobic ze swoim zyciem,bo jak nie to wiesz co cie czeka,szpital,kroplowki i "tuczenie" taka prawda
flaviadeluce
5 października 2015, 08:26wiem. Przeszłam hospitalizację- pół roku psychiatryka w Olsztynie na odd. dziecięcym. Na szczęście odbyło się bez kroplówek, za to musiałam zmagać się z ktletem z panierowanej mortadelii, jajkami sadzonymi ociekającymi tłuszczem (dosłownie można by to nazwać olejem z jajkami) i nutridrinkami
angelisia69
5 października 2015, 08:58to chcesz znow powtorki?napewno nie.Zacznij od dzis dodawac choxiazby 100kcal na miesiac!Zobaczysz ze to nie boli
angelisia69
5 października 2015, 09:07http://fitness.sport.pl/fitness/1,147947,18904204,pokonala-anoreksje-i-fitoreksje-teraz-trenuje-joge-i-motywuje.html przeczytaj sobie,zobacz czy sie roztyla
Martynka2608
4 października 2015, 22:57Kochana, wsszystko powoli, malymi kroczkami. Dasz rade!!!!! Wierze w Ciebie :-*