Witajcie, wczoraj bylam naprawde prawie grzeczna, na koniec dnia zrobiłam jeszcze pana DJ i jest lepiej i czuje sie lepiej. Przy okazji parę rzeczy, które muszę przemyśleć, najlepiej - przynajmniej raz dziennie. (bo niby wiadomo)
1. Ulga, ze nie jestem wielorybem i zadowolenie, ze schudłam w widoczny sposób moze mnie prowadzić do dryfowania w kierunku wieloryba, jesli nie bede sie trzymać. Otoczenie pomaga wielorybom: no przecież juz schudłaś, daj spokój, wez ciasteczko.
2. Drobne niekonsekwencje prowadzą do wieloryba.
3. Florka zestresowana konsekwentnie je i ma wszelkie szanse być wielorybem
4. Florka zmęczona i niewyspana konsekwentnie je i ma wszelkie szanse być wielorybem
5. Odkładanie gimnastyki na pozniej a podjadania na teraz kończy sie byciem wielorybem.
Po tych wzniosłych i górnolotnych wnioskach wbijam w kostium szpilki i fluid i galopuję na zebranie zespołu, co oznacza żarcie. Potem wypadam na wywiadówkę dziecka, co oznacza wszystko razem brak regularnych posiłków. Tak wiec trzeba wziąc kefir i banany by nie wpaść jak tajfun wieczorem do domu atakując lodówkę.
dobrego dnia!
Pszczolka000
27 lutego 2015, 19:33Masz rację, zabierz coś ze sobą, żebyś nie opędzlowała całej lodówki :P
Florentinaa
27 lutego 2015, 20:54Wiesz ze naprawde widze, ze jak miec kefir z dobrą zakrętką trochę żurawin w sensie słodkie legalne banany itd - da sie przeżyć. Najgorzej byc głodną Florką, a wszedzie czyhają ciasteczka bułki słodkie i czekoladki i atakują mnie
Pszczolka000
28 lutego 2015, 11:12Haha, no ja jak muszę zrobić zakupy a jestem głodna, to nie idę do sklepu, bo wiem że wydam wtedy 3 razy więcej, bo kupuję wszystko :P więc warto mnieć zawsze jakąś przekąskę w torebce ;) Ja właśnie zazwyczaj kefiry mam, bo można się napić, zakręcić i niech sobie dalej leży ;)
EwaFit
27 lutego 2015, 17:44Dobre przemyślenia, niestety masz rację, bardzo łatwo po trudach spalania tłuszczu i sukcesów na polu odchudzania wpaść w pułapkę poluzowania diety ..... ale my się nie damy !
Florentinaa
27 lutego 2015, 18:54Oj tak. Poczułam, ze mnie chwalą, ze spodnica dookoła jeździ, ze nie ma tych fałd - no ale.... Masz racje, nie damy się. Widziałam rewelacyjną spódnicę na orsay, która powinna być najwyżej 38, inaczej nie będzie dobrze wygladac;_))))
Magdalenananie
27 lutego 2015, 12:11Pkt 1- W pełni się zgadzam. Ludzie (niektórzy) strasznie potrafią zbić nas/wytrącić z dobrej drogi. :) pkt 2- tutaj także muszę przytaknąć, bo... co innego pozwolić sobie raz, a co innego wpaść w ciąg- tutaj jest cienka granica. pkt 3- nie daj się ! Znajdź jakiś zamiennik w formie ruchu lub innych "zainteresować" , co by pomogły Ci tę niekonsekwencję pokonać. :) pkt 4- Skoro Florka zmęczona, to niech wyznaje zasadę " Na diecie najlepiej zasnąć przed czasem, kiedy zacznę być głodna :P ". pkt 5- To zależy z jakich powodów się odkłada gimnastykę. Czasami po prostu inaczej się nie da. Tak czy siak czasami można sobie odpuścić. Nie dajmy się zwariować. Najważniejsze, by nie przekraczała najniższej granicy systematyczności. :) Co do lodówki, kiedyś z mamą poszłyśmy do jakiegoś sklepu RTV/AGD i tam taka fajna lodówka na kod była. :) Idealna dla osób, które mają problem z podjadaniem ( a żeby hasło do lodówki znal ktoś inny, niż my :P - to by był perfekto układ. :) ).
Florentinaa
27 lutego 2015, 18:56Jestes wielka. Kod na lodówkę tak skomplikowany, by miał 20 cyfr. Wtedy wymięknę, dojdę do wniosku;-). Tak, wiec wlasnie po pierwsze musze się nauczyć koniecznie iść spać wcześniej - spiąca Florka nie je, po drugie - robic coś przyjemnego zamiast jedzenia. Dzięki!
alicja205
27 lutego 2015, 10:01Cięzki dzień przed Tobą..ale takie wnioski mówią wszystko.. Wiesz gdzie popełniasz błędy.. Twoje wnioski moge podpisac pod sobą..mam tak samo :-( Pozdrawiam ciepło
Florentinaa
27 lutego 2015, 18:57SŁuchaj, urwałam się przed obiadem, kupiłam kefir i dwa banany i bułkę ziarnistą w charakterze obiadu. Bo jak znam tę stołówkę, to podają zawsze sałatkę w śmietane, mięso w panierce na głębokim tłuszczu, ziemniaki polane masłem, zupę na rosole... ciasto i kompot słodki. No wiec uciekłam na kolejne spotkanie, zjadając kefirkowe banany...