Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Napięty grafik


Cześć, dziś postanowiłam udowodnić sobie i innym, że nawet będąc bardzo zapracowaną można znaleźć czas na przygotowanie zdrowych dietetycznych posiłków oraz siłownie. Cały mój grafik jest dostosowany w 100% do mnie, samotnej dziewczyny, mieszkającej z rodzicami (więc poza obowiązkami domowymi, nie muszę przejmować się wciskaniem w grafik życia rodzinnego) i lubiącej spotkać się w weekendy ze znajomymi :D

Mój grafik często jest bardzo napięty. Pracuje w biurze na pół etatu i dorabiam w barze na ćwierć etatu, a w soboty pomagam w rodzinnym zakładzie fryzjerskim, więc mój dzień (od poniedziałku do piątku) wygląda tak:

Wstaje o 8 i robię sobie niespełna godzinny "Morning training", potem szybki prysznic i śniadanie. Pakuje owoce na drugie śniadanie i przed 10 jadę do pracy w biurze.

Koło 12 robię sobie przerwę w pracy na drugie śniadanie.

O 14 kończę pracę w biurze, jadę się przebrać do domu, chwytam przygotowany dzień wcześniej obiad i jadę do pracy w barze.  Zwykle jestem tam nieco wcześniej, wiec jest to mój czas na zjedzenie obiadu. I tu jest mały myk, bo dodatki (surówka, kasza lub ziemniaki) do obiadu dobieram z baru (za darmo), w którym pracuje , co pozwala mi oszczędzić nieco czasu w kuchni i pieniędzy w portfelu.

O 18 kończę pracę i wracam do domu na podwieczorek, czyli sok owocowo-warzywny i chlebki ryżowe. I tu też się wycwaniłam, bo sok robi rano moja mama lub po prostu sama kupuje go po drodze.

Po niespełna godzinie wychodzę na siłownie - najlepsza część dnia.

Po powrocie koło 20, czasami nawet po 21 - robię sobie jednocześnie kolację (sałatka) i obiad.

Na koniec dnia kąpiel i serial "Ekstremalne odchudzanie" z Chrisem Powellem, którego uwielbiam <3

W wolne popołudnia (bo zdarzają się takie dni, że nie pracuje w barze) nadrabiam zaległości w obowiązkach domowych, czyli zwykle sprzątam stertę ubrań z wszystkich kątów mojego pokoju i wycieram grube warstwy kurzu oraz, co znacznie przyjemniejsze, nadrabiam zaległości w dbaniu o siebie czyli manicure i fryzjer :D

No a weekendy są znacznie przyjemniejsze, bo w sobotę pracuje tylko do 14 i potem mam już czas wolny i niedziele mogę się w końcu wyspać. No i przyznam się, że właśnie w te dwa dni rozleniwiam się bardzo. Ale od tego tygodnia postanowiłam coś z tym zrobić, nie wiem jeszcze co, ale czuje, że coś wymyślę. I z pewnością nie będzie to spacer (zdecydowanie za zimno), ani basen bo zbyt zatłoczony. A siłownia jest czynna tylko do 16, więc pewnie się skusze na kolejne ćwiczenia z Chrisem Powellem, bo już znalazłam na you-tube filmiki z ćwiczeniami prowadzonymi przez niego.

Powodzenia miśki w konstruowaniu własnego zdrowego grafiku :D