Ktoś mi napisal,ze przy tak restrykcyjne diecie po jej zakończeniu rzuce się jak głupia na jedzenie. Nie sądzę. A to dlatego, że nie odmawia sobie moich ulubionych potraw, robię je po prostu w wersji ligth i w rozsądnej ilości. Tak naprawdę zrezygnowała jedynie ze słodyczy, ciastek i chipsów. A w moim menu pozostało wszystko co kocham: łosoś, tuńczyk, oliwki, makaron, pieczone ziemniaczki. No i moje ukochane Muesli z jogurtem i owsianka. Jedyne za czym tesknie,a co musiałam bardzooo ograniczyć to pesto i suszone pomidory w oliwie. Poza tym kocham fakt, że mogę jeść owoce na drugie sniadanie,to taki promyczek sloncza,poczucie zbliżających się wakacji :) - codziennie wcinam nieco moich ukochanych orzechów nerkowa - i love it so much <3 choć oczywiście są rzeczy za którymi tęsknię jak pizza (kombinuje wkasnie z wersja light), ale już jakoś nieszczegolnie ciągnie mnie do słodyczy. Rafaello ładnie stoi na poleczce :)
snowflake_88
12 marca 2016, 13:18Myślę, że ten ktoś miał rację. Nie chodzi tu o kwestię psychiki, silnej woli, ani o nie odczuwanie głodu w sensie zapełnienia żołądka. Jeśli dostarczasz organizmowi za mało jedzenia, a 1500 kcal, przy tak dużej aktywności to zdecydowanie za mało to jest duże ryzyko, że po jakimś czasie dopomni się o swoje. Jedzenie to nie tylko kalorie, ale też makroskładniki, witaminy, minerały i nie ma fizycznej możliwości żeby dostarczyć ich wszystkich w wystarczającej ilości w 1500 kcal. Nie wiem jak długo jesteś na tym portalu, ale ja już jakiś czas i było setki takich przypadków kiedy ktoś naprawdę zmotywowany w pewnym momencie tracił kontrolę bo jadł zbyt mało. Liczyłaś swoje zapotrzebowanie?