Tak jak poprzednio i w ten weekend postanowiłam zrobić sobie dwudniowa dietę tysiąc kalorii. I szlo mi całkiem nieźle. Na śniadanie owsianka z suszonymi owocami, na drugie banan,na obiad zupa, a potem na urodziny do wuja. Tu zaliczony sukces-powstrzymalam się przed zjedzenie ciasta. A podczas ich kolacji zjadłam tylko nieco sałatki z sosem jogurtowo-majonezowym,kilka pieczonych warzyw i pół skibki chleba z masłem. Nieco gorzej poszło na parapetowce u koleżanki z pracy, czyli "z nami się nie napijesz",ale skończyło się na 2 małych kieliszkach martini ze spritem i 1 kieliszku szampana. Przekasilam tez nieco chipsów, wydaje mi sie,ze mogło to być tak mniej więcej jedno małe opakowanie,ale ciężko to ocenić. Zobaczymy co waga jutro pokaże :) ale i tak zjadłam dużo mniej niż normalnie jem na przyjęciach, no i wypilam duzooo mniej :)