Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Początki stabilizacji jeb** w gruzach...


Hey Kochane :*

Ehhh jestem w totalnej rozsypce, od czwartku nie ćwiczyłam, w piątek i niedzielę piłam, bo why not ?! W momencie gdy wszystko zaczynało wychodzić na prosto ( waga nawet spadła) poniżej 82,a mój Dziadek zauważył, że zeszczuplałam, gdy poznałam innego faceta ( mimo że też postrzelonego ) odezwał się On, oczywiście w środku nocy po 9 miesiącach i przewrócił mój świat do góry nogami.

Jeszcze parę dni temu byłam gotowa wrócić do Wrocławia i w ogóle na wszystko byle stąd uciec i znaleźć jakąś pracę, cokolwiek.  Nie było nikogo, więc nie było też kogo stracić. Teraz siedzę jak na szpilkach i chcę go już zobaczyć, zobaczyć jak zareaguję i jak on - podobno przytył( nie wiem czemu, ale mnie to ucieszyło ). Na urodzinach tego nowego oczywiście musiało paść stwierdzenie miesiąca- Najgorsze jest to, że nawet jakby ważył 120 kg to i tak by mi się podobał... 

Ehhh my kobiety ! Same cierpimy, odmawiamy sobie, nie doceniamy swojego piękna, całe życie na dietach, mordujemy się katorżniczymi ćwiczeniami czekając na jakiegoś równie oddanego idei przystojniaka z sześciopaczkiem,a niech to przebiegłość życia- zawłada nami kanapowiec z piwkiem w ręku, brzuchem napchanym po hamburgerach, po jego grze w piłce zostają mecze w telewizji. Uhhhh......

Ten tydzień ma być idealny , musi - wszystko jest rozsypane, ale niech chociaż jedzenie i ćwiczenia będą ustabilizowane. Amen !


  • nikozja91

    nikozja91

    25 sierpnia 2014, 12:55

    Cos w tym jest, ze czekamy na ideal, ale wkoncu zadowalamy sie tym co daje nam los, bez sensu:P Nie ma co zmieniac swoich oczekiwan:)

    • FortuneFavoursTheBraves

      FortuneFavoursTheBraves

      25 sierpnia 2014, 13:46

      Byle tylko być szczęśliwym,niech nawet będzie ten brzuchol piwny:d haha

  • katinka75

    katinka75

    25 sierpnia 2014, 12:38

    obu się wszystko ułożyło , nie pij :P