Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
to już OSTATKI czyli mój dołek już na starcie


Jakoś tak niefortunnie wyszło, że drugi dzień początków walki z moją nadwagą przypadł w ostatki. Niestety szybko skorzystałam z okazji żeby sobie pozwolić na trochę rozpusty. Ptasie mleczko do kawy (to mój nałóg, jestem w stanie zjeść dowolną ilość) i biszkoptowe omlety z pomarańczami w obłędnym sosiku (gotować niestety też kocham) dopełniły rozmiar katastrofy.

Ptasie mleczka miałam zjeść trzy, jako, że to ostatki to sobie pozwolę na "odrobinę" słodyczy.. skończyło się na całym pięterku.

Wieczorem syn zamarzył o naleśnikach... więc "kochana mama" zrobiła..

sama wciągając swoją niemałą porcję.

Jeszcze załamana wieczorem chlapnęłam pseudo drinka (sprite, tonik i kropelka martini) i zaczęłam snuć czarne myśli jako to już zawsze będę gruba, nie umiem się odchudzać, ćwiczę nieregularnie a poza tym jestem uzależniona od słodyczy...

Miałam tu w ogóle nic nie pisać, to upokarzające ponieść taką spektakularną porażkę, być aż tak słabą.. wstyd i tyle..


a w poniedziałek jeszcze zrobiłam ćwiczenia z Chodakowską, skalpel wyzwanie. Ale też mnie to zdołowało, bo połowy ćwiczeń nie byłam w stanie zrobić totalnie, a niektóre tylko częściowo..


Jak to się stało, że jest tak źle?!?!

i czy jest jeszcze w ogóle szansa, że będzie lepiej?


chciałabym sobie powiedzieć po prostu


  • fortunkamama

    fortunkamama

    18 lutego 2015, 21:01

    jesteście niezastąpione!!!! za dobrą radą zjadłam trochę owoców i zakupiłam gorzką czekoladę żeby mieć coś do kawy :) małymi krokami, małymi krokami... będę to powtarzać jak mantrę :)

  • lena0008

    lena0008

    18 lutego 2015, 14:16

    Nie jesteś jedyna, która po raz kolejny odpuszcza, znowu się nakręca i odpuszcza. Podchodziłam sama wiele razy. Teraz czuję motywację, tylko pytanie na jak długo? Jednak bierzemy pupy w troki i do dzieła. Na pewno łatwo nie będzie, ale nie jest to niemożliwe do realizacji. We mnie masz wsparcie :)

  • Kasia7111

    Kasia7111

    18 lutego 2015, 13:28

    Ta wiarę znajdziesz, jeżeli tylko spróbujesz wytrwać na diecie ze dwa tygodnie. Potem będzie Ci szkoda zmarnować tyle pracy a z czasem ochota na słodycze mija. Jestem na to żywym dowodem. Też jestem od nich uzależniona:P Obecnie na odwyku od 07 stycznia. Tobie też się uda:)

  • MotywacjaPrzyjdzieSama

    MotywacjaPrzyjdzieSama

    18 lutego 2015, 13:26

    Nie mozesz o wszystko się krytykowac! :) głowa do góry! Ja kiedyś miałam tak samo jak Ty. Najpierw skakałam na głęboką wode, a później się obwiniałam, że mi nie wyszło. Skoro nałogiem jest dla Ciebie ptasie mleczko do kawy zastąp je kilkoma tofelkami gorzkiej czekolady (jest taka 70% cacao), a jeśli ogólnie dostaniesz napadu słodkości miej w lodówce activie czy inny owocowy jogurt, ciastka zastąp np. gryczanymi eko (ja je kupiłam w rossmanie). Nie rezygnuj odrazu ze wszysktiego tylko stopniowo zmniejszaj, ja tak robiłam i po miesiącu już mam coraz mniejszą ochote na słodycze. Nałóg słodyczy jest jak każdy inny i trzeba go pokonać :) jeśli się uparłaś na ten skalpel i nie dajesz rady wykonać całego to rób na początek po połowie +możesz dodać jakiś spacer na świeżym powietrzu. POWODZENIA!

    • MotywacjaPrzyjdzieSama

      MotywacjaPrzyjdzieSama

      18 lutego 2015, 13:28

      Aaa i jeszcze zjadaj na początek 3 małe porcje owoców to też jest dobre na napady słodkości :) Jeśli nie bedziesz skakać od razu na głęboką wode to z czasem spodoba Ci się odchudzanie jak i mi :) i z chęcią bedziesz kontynuować

  • fortunkamama

    fortunkamama

    18 lutego 2015, 13:22

    Tylko skąd tą wiarę w siebie brać?

  • angelisia69

    angelisia69

    18 lutego 2015, 12:34

    oj z takim podejsciem to duzo nie zdzialasz :/ wiecej wiary w siebie!!