Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czas się opamiętać i walczyć dalej...


  Ostatnie dwa tygodnie nie należały do pasma sukcesów-podjadałam co się da a zwłaszcza lodami się raczyliśmy z adwokatem z moim R.czasem i wieczorem coś podjadłam,no i grill był-ech .Na szczęście mimo,że trochę pocierpiałam zaszkodził mi pomidor,a raczej pomidorzysko ponad 0,5kg(zjadłam je na dwa razy )odchorowałam wczoraj niesamowicie-cały prawie dzień przeleżałam z przerwami na załączenie pralki i powieszenie prania,a potem musiałam się bardziej wysilić bo przywieźli nam płyty gipsowe i kafelki do naszej łazienki.jak policzę to samej ściany było 380kg z hakiem,a podłogi ponad 100kg-oczywiście nie sama to targałam bo ja tylko większość ściennych ponosiłam ,ale i tak z 300kg się nazbierało.Mój R.poprosił o pomoc brata ,ale ten jak zwykle nie miał czasu bo niby obiad gotował-tak to z  nim już jest ,ale jak on czegoś potrzebuje to już i natychmiast-jeszcze przyjdzie czas że mu to przypomnę.
No więc do noszenia płyt zaciągnęliśmy sąsiada z knajpy i za setkę wódki nam pomógł.
Wieczorem wpadł nasz fachowiec od łazienki,ale zmartwił nas wiadomością,że prace u nas musi odłożyć prawie o miesiąc.
Bo 12 gdzieś jedzie,a jeszcze na badania do szpitala w Ochojcu musi się położyć na kilka dni.
No-nie bez żalu,ale musimy to przeboleć.Romana wciąż kusi,żeby wcześniej pokój wylać i zrobić,ale dał sobie wytłumaczyć,że po pierwsze ma teraz miejsce na składowanie materiałów na łazienkę ,a po drugie płyty i kafelki też trzeba gdzieś przycinać ,a jakby zrobił sobie pokój i panele to miałby od razu nanoszone brudu nawet jakbyśmy kartonami wyłozyli podłogę i same straty tylko by były.
Do września niby nie daleko,ale mam nadzieję,że damy radę z tymi dwoma nie małymi jak dla nas inwestycjami.
W sobotę wracałam po pracy do R.-ten był nieco wstawiony-kilka piwek zaliczył,bo wolne miał i mógł sobie pozwolić,a dodatkowo dziwnie podjarany (jak to mawia młodzież) był.Zaczął mnie ciągnąc za rękę jak dziecko żeby mi pokazać efekty pracy -wpierw pokazał mi regał na drzewo nad częścią wydzieloną na węgiel-no to się uśmialiśmy bo wygląda to trochę jak łóżko pietrowe w kotłowni.Zażartowaliśmy,że jak ktoś nagrzeszy to na tym madejowym łożu będzie spał za karę na tzw zapiecku.
Kolejną rzeczą jaką mi pokazał był wąż do podlewania ogródka (na razie ciut za krótki,ale jest i można sobie popryskać jak się chce.
No i polewaczkę mi kupił z sitkiem bo stara metalowa jaką miał niestety sita nie miała i wypłukiwał mi nasionka z ziemi.
Ale to nie koniec niespodzianek był-zaciągnął mnie do mieszkania i wręczył mi pudełko z ogromną suszarką z długim kabelkiem i mocą aż 2000W-że niby to prezent na dzień matki.
No teraz to ja już mogę ze świeżo umytą głową i wysuszoną fryzurką od R.wychodzić,ale śmialiśmy się,ze taka moc na moje trzy włosy na krzyż to może mnie całkiem owłosienia pozbawić.A może będę wtedy suszyła pod pachami-golić nie trzeba będzie.
No i jak zwykle po drodze zjadłam temat-a więc wracam się-po tym zatruciu zeszła ze mnie chyba tylko woda,ale dziś ważyłam 98,8kg-och jakbym ja się cieszyła gdyby tak było w czwartek ,bo muszę czwartkową wagę podać na piatek bo wyjeżdżam na wycieczkę i tak pomału naskładałam sobie ciuchy do prasowania.Oby tylko nie lało,choć zapowiadają pogorszenie pogody.
Ale tak czy siak 3,5 dnia poza domem w górach to fajna odskocznia-Tak naprawdę to ma być moja nagroda za zejście poniżej sety.


  • Dana40

    Dana40

    29 maja 2012, 20:18

    Gratulacje Gabi !

  • grupciaa

    grupciaa

    29 maja 2012, 14:18

    gratulacje 1 ) odpoczniesz sobie na wyjedzie 2 ) wyzdrowailas masz się lepiej 3) trzymam kciuki zeby waga spadala a nie rosla i fajny ten Twoj Roman kogos mi przypomnina he he he a nie chciał przypadkiem slyszeć od Ciebie pochwał :> ??

  • niewidzialna38

    niewidzialna38

    29 maja 2012, 14:07

    same fajne rzecy się u Ciebie dzieją :) i najważniejsze,że waga w dół :))) Pozdrawiam

  • beata2345

    beata2345

    29 maja 2012, 14:01

    Gabi widzę dużo u Ciebie, Was się dzieje. Powodzenia