Witam w popołudniową herbatką i niestety syropkiem i tabletkami na gardło które nadal ssę.
Wczoraj tylko po łebkach poczytałam w nocy,ale sen mnie już męczył i dałam sobie spokój z pisaniem.
na
kuligu byłam-a co mam taką okazję przepuścić?Szaleństw wielkich nie
było,po dietkowym śniadaniu przyszykowałam 4 banany i 2 jabłka obrane do
pojemnika i pojechaliśmy do Wisły Jaworzynki na miejsce skąd zabrały
nas wozy zaprzęgnięte w konie-niestety śnieg słonko zlizało i na kołach
jechaliśmy ale i tak było fajnie.Trasa dosyć długa ,a na końcu na rożnie
piekliśmy kiełbaski i bułki,był tez grzaniec(swój odstąpiłam
Romkowi).Jedynie czego mi brakowało i pewnie nie tylko mnie to brak
miejsca ulgi(był wprawdzie obok sklepu TOj-toj,ale wejście do niego to
samobójstwo.
faceci mają w tych sprawach lepiej,a ja musiałam kawał
drogi iść,żeby sobie miejsce znaleźć .Wróciliśmy ok 15 na miejsce
zbiórki i podjechaliśmy na godzinkę do Centrum.
W domu byliśmy ok 19.Zmarznięci trochę ,ale wypoczęci psychicznie.
Do północy składaliśmy komody do łazienki (jeszcze fronty szuflad czekają na swoje uchwyty,ale muszą wyschnąć.
Dziś
z rana giełdę samochodową odwiedziliśmy,bo Roman rozgląda się za piłą
tarczową z pochylanym pod katem ostrzem,ale niestety nasze zakupy
skończyły się na zakupie kapci dla R. ,jabłek,latarki i etui na moje
klucze.
Popołudnie mieliśmy mieć dla siebie ,ale niestety ktoś dziś zawiódł w pracy u Romana i musiał od południa (na 3 się wstawić).
Ja mam dziś dzień mało dietetyczny-na obiad niestety mięsnie było bo głoda na mięcho dostałam,ale prócz polędwiczki wieprzowej i schabu w jajku obsmażonym nic więcej nie pochłonęłam.Kalorycznie niestety o wiele za wiele.Zobaczymy co na to moja waga powie za dwa dni-bo w takich przypadkach dopiero po dwóch dniach się buntuje.
Dziękuję za wsparcie i odwiedzinki moje kochane.
Miłej niedzieli życzę ja znikam pod kołdrę ,bo lekarstwa zażyłam i trzeba się wygrzać.
Kenzo1976
17 lutego 2013, 23:51Zdrowka zycze i ja rowniez czasami mam ogromne ochote na miesko, lepiej na mieso, niz na slodkosci, co nie :):)
MonikaGien
17 lutego 2013, 18:03też bym chętnie na kulig pojechała, choć tu na Podlasiu nie ma problemu z końmi, saniami i śniegiem :) tylko jakoś organizacji brak. Ostatni mieliśmy 3 lata temu, ale było fajnie, tylko ja akurat byłam na diecie i odleciałam po powrocie do domu ;) a z siusi to kobietki mają przechlapane w takich sytuacjach, wtedy w lesie było śniegu po kolana, trzeba było uważać aby się nie obalić gdzieś przy robieniu potrzeby ;) ale było fajnie