Dzisiaj była ganianina. I to od samego rana. Jednak najgorsze było dopiero wieczorem. Miałam zajęcia na uczelni o 18.10. Masakra. Ale jednak pojechałam. I co widzę na angielskim dwie osoby włącznie ze mną. Pięknie. A kogo pytała? No właśnie mnie a ja nie przygotowana. Równie dobrze mogła do mnie mówić po chińsku. Wcale jej nie rozumiałam Najwyższy czas wziąść się za naukę. Dopiero w domu się dowiedziałam że jestem na wyższym poziomie niż przed urlopem dziekańskim. Pięknie tylko tego mi było trzeba
Moje dzisiejsze menu:
Śniadanie: jajko na mięko + bułeczka kajzerka + herbata czarna bez cukru
II śniadanie: nie zdążyłam zjeść
Obiad: młode ziemniaczki z koperkiem i zieloną cebulką + rybka smażona + buraczki + brokuł
Podwieczorek : kawa z mlekiem (bo byłam na uczelni i nic innego nie było)
Kolacja: bułeczka z sałatą, wędliną, żółtym serem, pomidorem, zielonym ogórkiem i cebulką zieloną
Jutro idę na uczelnię na cały dzień więc i jedzonko będzie inne.
jovanka29
17 marca 2012, 21:23Podobają mi się zdjęcia twoich posiłków, pozdrawiam
augenblick
17 marca 2012, 12:36Dasz radę z tym angielskim:)