Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wielki smutek


Myślałam, że następny wpis będzie mega optymistyczny i radosny - a tym czasem jest jeden wielki smutek i rozpacz.  Parę tygodni temu dowiedziałam się, że udało mi się w końcu zajść w ciąże (po wielu latach starań) - zrobiłam dwa testy ciążowe, poleciałam na bete i umówiłam się na wizytę do ginekologa - który potwierdził bardzo wczesną ciąże - około 3 tydzień. Po dwóch tygodniach było już widać zarodek 4 mm - czułam się w miarę dobrze - lekarz na drugiej wizycie wypisał mi l4 - ze względu na to, że pracuje fizycznie i szybko się męczyłam. Następna wizyta w 7 tygodniu, z której wychodzę z płaczem - dobrze, że mój mąż przyjechał po mnie bo nie wiem co bym zrobiłam - ginekolog po badaniu stwierdza, że ciąża nie urosła i prawdo podobnie nie rozwija się prawidłowo (zarodek nadal 4 mm) - wysyła na badania beta hcg co trzy dni które niestety potwierdzają to, że jest żle (poziom bety spada) - po kolejnych 10 dniach przychodzę do niego - robimy ostatnie usg które potwierdza wcześniejszą diagnozę i daje skierowanie do szpitala :( W piątek stawiam się do szpitala - dostaje tabletki dopochwowe które które miały wydalić ciążę - niestety nie usunęły wszystkiego i w sobotę pod narkozą  robią mi łyżeczkowanie i tego samego dnia wypisują do domu. Został smutek i żal - staram się myśleć pozytywnie, że za jakiś czas znowu zaczniemy starać się o dziecko - że jak już raz się udało, to czemu ma się nie udać drugi raz - że tym razem na pewno będzie wszystko ok - ale czarne myśli, też przychodzą do głowy. Wiem, że nie mogę zadręczać się tym bo nic dobrego z tego nie będzie - muszę skupić się na innych sprawach - na tym, żeby schudnąć, zadbać bardziej o zdrowie - walczyć z anemią bo to też nie jest wskazane w ciąży. Za 5 tygodniu mamy urlop - mamy już wszystko zaplanowane - pobędziemy razem, nacieszymy się sobą - przecież musi być dobrze? Dalej trzeba żyć i mieć plany i marzenia.

  • VITALIJKA1986

    VITALIJKA1986

    8 maja 2017, 23:32

    Duzo sily zycze!

  • Greta35

    Greta35

    8 maja 2017, 13:25

    Wiem i wspolczuje...bo to tragedia, a kazdy kto chce i cos nie wychodzi ten rozumie...wierz mi jest ciezko ale dasz rade tylko trzeba znalesc sens zycia i miec zawsze nadzieje...ja poronilam 5 razy, 1 dziecko polecialo do aniolkow po 5 dniach...ale mam dwojke wspanialych dzieci 8 i 4 lat...wiec warto walczyc i wierzyc ze bedzie dobrze :)

  • cyganeczka01

    cyganeczka01

    8 maja 2017, 13:04

    Bardzo smutne:(Współczuje to mało powiedziane.Najważniejsze żeby się teraz podnieść po ciężkim upadku.My kobiety jesteśmy bardzo silne.Tylko czasami nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo.Walcz o siebie.W zdrowym ciele zdrowy duch.Po burzy wychodzi słońce.Trzymam mocno kciuki:)

  • fitness.poznan

    fitness.poznan

    8 maja 2017, 12:30

    Bardzo Ci współczuję, wiem co przezywaz bo przeszlam przez to samo, z wyjatkiem pobytu w szpitalu bo u mnie wszystko samo sie oczyscilo.. Masz racje trzeba myslec pozytywnie:) ja doczekalam sie dzieciatka po tamtym, choc nadal o nim mysle i pamietam. Trzymaj sie dzielnie! Pozdrawiam

  • Barbie_girl

    Barbie_girl

    8 maja 2017, 12:29

    Kochana jestes mlodziutka napewno jeszcze zostaniesz mama ! ZYcze CI tego z calego serca :*