Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Znowu...


...brak spadku. Ale po Tłustym Czwartku nie mam co się dziwić, nie żałowałam sobie. Myślałam nawet, że waga się zwiększy, ale na szczęście nie. Mimo że byłam zmęczona to dałam się namówić mamie na godzinny w miarę intensywny spacer z psem - przynajmniej spaliłam jednego pączka;) Od czwartku jestem w rozjazdach, posiłki takie sobie. Nie mam siły na stepper, wstaję 5-6 rano, potem jazda samochodem i siedzenie cały dzień przy sali szkoleniowej, potem znowu jazda i wracam całkiem wypompowana. Dzisiaj na szczęście zostaję na noc w miejscu szkolenia i będę mogła się wyspać. Nawet obiady mam normalne, dzisiaj była zupa brokułowa, udko z kurczaka z ziemniakami i surówką. Jak to ja, udko trochę podziobałam, bo nie przepadam za bardzo. Chyba pojadę do jakiegoś sklepu, mam 10km do centrum handlowego i straszna ochotę na jabłko albo banana:) Jakiś soczek też by się przydał, jak szaleć to szaleć;)

Ostatnio rzadko piszę i komentuję, bo nie mam czasu ani siły na to, ale co dwa dni staram się luknąć co tam u Was:)

3mam kciuki!
xoxo