Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
7.05


Vitalijki!:)

Od dłuższego czasu jestem bierną "dietowiczką", ale codziennie tu wchodzę i obserwuję wasze zmagania:)

Trzymałam się dość dobrze, od listopada do kwietnia (w sumie 5,5 miesiąca) schudłam 8 kg - widać to było po mnie znacznie, szczególnie jak po raz pierwszy w życiu ubrałam krótką, obcisłą sukienkę (ale z baskinią dla bezpieczeństwa;)). Mój pasek jest aktualny, ważę 73kg - dla kogoś może się wydawać, że pewnie wyglądam jak wieloryb, ale przy moim wzroście i budowie ciała wyglądam proporcjonalnie i w miarę znośnie;) Jedyne co mnie męczy to brzuch, tam chudnę najwolniej:/ Nawet zaczęłam robić dodatkowe ćwiczenia na tę partię ciała, bo dotychczas ograniczałam się do chodzenia na stepperze, ale nadszedł długi weekend i popłynęłam:/ Jak zaczęłam 1 tak do dziś to trwało: lody z bitą śmietaną, prażynki, chrupki, cukierki, chałwa i ciągłe podjadanie - szok po prostu:/ Od dawna nie pozwoliłam sobie na takie zachowanie, ale usprawiedliwiłam się długim weekendem i nagrodziłam się za schudnięcie. Idiotyzm do potęgi:/

No ale dziś postanowiłam się ogarnąć - już mdło mi się robiło od cukierków (których zjadłam dzisiaj z 10 i chałwy...). Dałam sobie wycisk na stepperze i postanowiłam, że choćbym miała zjeść zęby z łakomstwa to za każdym razem jak będę chciała sięgnąć po cukierka to napiję się wody - wolę się utopić niż znowu przytyć:P

Do lata i bikini już blisko, więc ogarniamy się drogie panie haha:D

xoxo