Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
MARATON - REAKTYWACJA


10 lat i 3 dni temu przebiegłem maraton we Wrocławiu. Wczoraj przebiegłem drugi (w Katowicach). Ile rzeczy w tym czasie się wydarzyło? Zresztą - co u Was zdarzyło się przez te 10 lat? U mnie też dużo. Żona, dwójka dzieci, praca, własna firma, problemy i radości, kłopoty i sukcesy. Te dwa maratony spinają ten okres. Dobry czas na podsumowanie. Robie je cały czas w swojej głowie i chyba tam zostawię. Tu natomiast napiszę o bieganiu..

10 lat temu przebiegłem maraton w 4h 55 minut. Po przebiegnięciu 24 km "padłem" i dalszą część drogi to przeszedłem, to podbiegałem. Resztkami sił dotarłem do mety.

Przez następne dwa lata prowadziłem aktywne życie - główną aktywnoscią było dojeżdżanie do pracy rowerem - 25 km w jedną stronę.
Potem operacja - po której przytyłem 20 kg. Potem ożenek i dwójka dzieci(następne 20 kg. Będąc w ciąży tyliśmy z żoną oboje - żona potem wracała do starej wagi, a mi zostało). Potem schudłem i od roku przygotowywałem się do MARATONU.

Wczoraj miałem dobiec do mety. Ramowy plan mówił: biegnę w tempie na 4:30 i dodatkowo 12 razy (na punktach żywieniowych) robię 1 minutowe przerwy na marsz. Powinno to dać wynik ok 4:40 (bo maszerując też się przemieszczam, tylko wolniej).

W praktyce wyszło nieco inaczej. Podpiąłem się pod grupę na 4:30. Biegło mi się z Nimi wspaniale. (Dziękuje Panowie za wspólny bieg). Dlatego nie robiłem zaplanowanych przerw 1 minutowych - tylko biegłem z 4:30. Biegłem tak do 27 km gdzie musiałem podziękować Im za wspólny bieg i zwolnić. Biegłem jeszcze przez 3 km - i ok 30 km po raz pierwszy przeszedłem do marszu. Następne 12 km to marszobieg. Zaplanowane przerwy na marsz zamiast rozłożyć się na cały bieg, skumulowały się na ostatnim okrążeniu. Pod górkę maszerowałem, z górki zbiegałem. Ostateczny czas 4:43:12 w pełni mnie satysfakcjonuje.

Przy okazji wizyty na Śląsku "załapałem" się na spóźnione urodziny mojego chrześniaka i na tym razem punktualne urodziny jego brata. Od chłopaków pożyczyłem wspaniały Hełm Wikinga. W tym hełmie przebiegłem 42 km. Był lekki, ale bardzo mało przewiewny. Przez pierwsze 10 km pot ciekł mi po głowie ciurkiem. Potem nie miałem już się czym pocić.
Dzięki hełmowi miałem wspaniały doping - "Biegnij Wiking, BIEGNIJ" - który niesamowicie mi pomagał.

  • Mycha1772

    Mycha1772

    4 maja 2010, 15:18

    Gratulacje!!! A kiedy następny maraton?

  • trikolor

    trikolor

    4 maja 2010, 15:04

    Gratulacje wielkie!! Swietny wynik! Jak po 21 km odpijałam na lewo do maty, to miałam serdecznie dość i szczerze podziwałam tych co zostali na jeszcze 2 rundki! Ogólnie impreza w Katowicach BARDZO mi sie podobała:)) To jaki kolejny cel biegowy??

  • canadian

    canadian

    4 maja 2010, 14:36

    Grauluje tak ogromnych sukcesów:) Wyglada pan teraz o niebo lepiej :) Przy okazji zapytam : jaki dystans miał maraton we wrocławiu? nie było mnie tam wczoraj :(

  • Mirka43

    Mirka43

    4 maja 2010, 14:30

    Gratuluję kolejnego sukcesu:))) Ja tez mam w planie maraton w tym roku, ale we wrzesniu. Chociaż na razie jeszcze nie umię sobie tego wyobrazić;) myślę, że jakoś się da:)

  • orchidea24

    orchidea24

    4 maja 2010, 14:22

    podziwiam za zacięcie do biegana...ja osobiście mogę robisz wszystko tylko nie biegać ;P