Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Triatlon rekreacyjny


Wczoraj wyszedł mi "triatlon rekreacyjny". Żona (nauczycielka) miała matury poprawkowe. Ja wziąłem urlop -musiałem zająć się dziećmi. Nieoczekiwanie Żona wróciła znacznie szybciej niż się spodziewaliśmy i postanowiła pojechać z dziećmi do rodziców. Niespodziewane "wolne" wykorzystałem na nieco ponad 10 kilometrowy bieg. Potem pojechałem rowerem do teściów (też ok 10 km). Tam trochę prac technicznych (łączenie gniazdek i żarówek w nowo budowanym domu szwagra).

 

Potem wizyta z córką na basenie. Jak to zwykle z moją córką - trzeba ją było pilnować i moje pływanie to raczej obserwacja małej. Mała pływa coraz lepiej - i pewnie w przyszłym roku będe już mógł pływać sobie spokojnie, bez nieustannego sprawdzania "co u małej".

 

Po powrocie z basenu dalszy ciąg "elektryki" - ale raczej niewiele. Okazało się, że "główna linia" nie jest podłączona i  nie wiadomo, które kable ostatecznie będą "prądowe". To wie tylko elektryk, który planował zasilanie (oczywiście, żadnych schematów). Tak więc po podłaczeniu dwóch zestawów: puszka, kontakt, lampa prace trzeba było zakończyć.

 

Potem już tylko powrót rowerem - 10 km do domu. I wyjście z dziećmi na plac zabaw. Łącznie spokojny dzień: 1,5 h spaceru/zakupów z dziećmi, 1 h spaceru/placu zabaw, 10 km biegu, 20 km roweru i  około godziny moczenia się w basenie . Pełna rekreacja...