Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jest dobrze


Jest dobrze. Ale chciałbym aby było jeszcze lepiej. Zamarzyło mi się ukończenie Rzeźnika.  Dużo trzeba poprawić. Potrzebna jest lepsze wydolność (podbiegi) i lepsza technika (zbiegi). I przede wszystkim fenomenalna wytrzymałość, aby przetrwać te kilkanaście godzin.


Jak to osiagnąć? Tym bardziej, że trafiam na ograniczenia związane z własnym organizmem. Zbyt duża objętość treningu lub start w maratonie powoduje u mnie ból stóp/kostki. Tak było po zeszłorocznych maratonach i tegorocznej Silesii. Aktualnie jest bardzo dobrze - seria kilku treningów przed Biegiem na Śnieżnik (w którym ostatecznie nie brałem udziału) dała mi lepszą wydolność. Biegi na Górę Igliczną (2,5 km/300m przewyższnia i powrót) oraz Wójtowską Równię (3,5 km/350m przewyższnia i powrót) były przy tym stosunkowo krótkie (trwały poniżej godziny) i pomimo ostrych zbiegów stopa jest ok. Ale gdy po powrocie z wakacji przebiegłem 15km to pod koniec stopa zaczynała boleć. Następnego dnia było ok, ale znam już swoje nóżki. Jeszcze kilka km więcej i byłby problem. Więc muszę bardzo uważać i ostrożnie zwiększać kilometry. Ale z drugiej strony chciałbym utrzymać (albo i poprawić) wydolność.


Kombinuję jak zwiększyć objętość treningu i jednoczesnie nie popaść w kontuzję. I wychodzi mi triatlon.. Którego nie chcę. Ale nie mam innego pomysłu - zamiast zwiększać kilometry biegu dobrze byłoby dodać rower. I poprawić pływanie (pływam - ale bardzo siłowo - całkowity brak techniki). Jakby nie było czeka mnie dużo pracy i spore wydatki.
Zastanawiam się nad rowerem treningowym (możliwość trenowania wieczorami). Zastanawiam się nad siłownią (bieżnia, rower, orbiterek). Nad lekcjami pływania (technika). We wrześniu znowu rozpoczną sie ćwiczenia aerokickboxingu - trzeba je będzie jakoś dodać do moich treningów (pewnie tak jak do tej pory - aero + 8km).


Z Rzeźnikiem będzie ciężko. Ale już poradziłem sobie z maratonem, mając gorszą pozycje startową. Mimo wszystkich trudnosci z jakich zdaje sobie sprawę uważam, że jestem w stanie..


Ale ważniejsze jest dla mnie coś innego: wiem w końcu czego chcę - wiec w końcu jestem w stanie ustalać sobie plany na najbliższy rok.

  • czerwonaporzeczka

    czerwonaporzeczka

    29 lipca 2011, 21:45

    Napisałeś bardzo ważne zdanie: "wiem w końcu czego chcę" - gratuluję Ci tego, bo jak sam trafnie zauważyłeś, ja mam krótkoterminowe plany, a później nie wiem co dalej... ostatnio też nie wiedziałam i źle się to skończyło. Tym razem zmodyfikowałam plan po to, aby szybciej dojść do 30 minutowego biegu - bo dla mnie to właśnie było prawdziwe szczęście ;) Jak to osiągnę, chciałabym przez jakiś czas pozostać na tych 30 minutach, ale właśnie zastanawiam się co dalej? Ty jesteś mistrzem w bieganiu i masz niesamowite cele. Ja wciąż zastanawiam się, czy okrągła porzeczka jest w stanie poturlać się więcej i szybciej i na dłużej...