Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To działa!


Dzisiejsze ważenie pokazało 1,7 kg na minusie w okresie 2 tygodni od poprzedniego! Bez liczenia kalorii, bez przepisów, bez żadnej kontroli i restrykcji.

Jadłam intuicyjnie, wtedy, gdy byłam głodna, tyle, ile mi było potrzebne, żeby zaspokoić ten głód.

Robiłam sobie zupy jarzynowe na mleku kokosowym, curry z dyni hokkaido z cierciorką i ziemniakami (dużo ziemniaczków!), jadłam łyżeczkami masło orzechowe (z nerkowców lub migdałów, bo arachidowego nie lubię), jadłam tonami śliwki węgierki, sporadycznie kanapki z żółtym serem, biały ser z rzodkiewkami, pudding chia (bo uwielbiam) z mango i masłem orzechowym, sałatki w barze sałatkowym, duuuuże zestawy, z kalafiorem z bulką tartą i smażonymi panierowanymi warzywami, czasem jogurt pitny z odżywką białkową, kilka razy na szybko baton proteinowy. Na zawodach 2 galaretki w czekoladzie, izotonik do picia, taki prawdziwy, z cukrem, banany, potem jeszcxe czekoladka tiki-taki i 2 jabłka. Jedzenie w różnych porach i ilościach. Bez żadnego harmonogramu.

Zdarzały się słodycze (lizaki chupa chups i mentosy oraz czekolada, nie licząc już owoców i zdrowych słodkich posiłków).

Kilka razy - i to uważam za największy błąd - zdarzało mi się jeść mimo braku głodu, racjonalnie, na wyrost. Bo wiedziałam, że długo nie będę mogła nic zjeść, a było jeszcze za wcześnie na śniadanie lub obiad. Albo jadłam po treningu, kiedy naturalnie nie chce się jeść. Dlaczego to błąd? Bo mój organizm nie czuł się po tym dobrze. To jedzenie zalegało, nie trawiło się tak, jak powinno. Więc nad tym popracuję i nie będę racjonalna. Lepiej już wziąć papu na drogę.

Podsumowując 2 tygodnie na autopilocie - eksperyment zakończył się sukcesem. 

Teraz mam w planie spisywać co jem co jakiś czas (np. raz na tydzień), żeby kontrolować, czy nie jem za mało białka. Bo wydaje mi się, że to trochę u mnie kuleje, mimo, że staram się gdzieś zawsze to białko wcisnąć. Zresztą chce mi się białka :)

A to wykres mojej wagi od początku mojego powrotu tu. Ten ostatni odcinek to czas autopilota i widać, że spadek nie różni się od wcześniejszego, gdy stosowałam ścisłą kontrolę.

  • barbra1976

    barbra1976

    31 października 2021, 14:12

    Swoją Droga ciekawe, gdzie gratuluję Tomka, który tak naciska na wsparcie i dzielenie się sukcesami 😁😁😁. Aaa, zapomniałam, nie liczysz kalorii, spalania, nie ważysz żarcia, no to pewno nie masz się czym chwalić 😈😆

  • araksol

    araksol

    24 października 2021, 17:03

    o widzisz...Ja bez kontroli tyję i to szybko

    • ggeisha

      ggeisha

      24 października 2021, 22:15

      Widocznie jesz nieodpowiednie pokarmy.

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    24 października 2021, 09:27

    Brawo 😊

  • przymusowa

    przymusowa

    23 października 2021, 21:57

    Wiecie, moja babcia zawsze mówiła, że przekonanego nic nie przekona, więc wszelkie takie dyskusje na temat odżywiania są dla mnie w zasadzie bezproduktywne :) Natomiast dla mnie normalnym, zdrowym trybem jedzenia i posiłkami są takie, którymi karmię bez strachu dziecko o jej zdrowie, metabolizm i właściwe relacje z jedzeniem na przyszłość. Gdyby ktoś chciał mi córkę karmić w systemie jakim robi to ze sobą Naturalna - przynajmniej z trzech powodów bym go podała do sądu. I mam wrażenie, że wygrałabym z poparciem i lekarzy i dietetyków.

    • ggeisha

      ggeisha

      24 października 2021, 00:45

      Widzisz, ja dziecko karmię inaczej niż siebie. Choćby dlatego, że jest dzieckiem i dzieci mają inne zapotrzebowania pokarmowe, bo rosną. A także dlatego, że ja jestem wegetarianką, a moje dzieci nie.

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      25 października 2021, 21:49

      Ale już fantazjujesz z tym moim dzieckiem, no szok 😂🤣🤣😂😂🙄🙄🙄 pojechałaś bez sensu w ogóle...... Naturalna nie ma systemu, bo trudno jej utrzymać coś na stałe!!! Nic nie piszę, co jem ostatnio, więc nie bazuj na tym, co było kiedyś. Uczepiłaś się moich eksperymentów, a one były tylko wyjatkiem, a nie regułą. No ale spoko, tym razem nagadalas się Ty 😉😉

  • przymusowa

    przymusowa

    23 października 2021, 19:49

    Naturalna, mam na myśli co tuczy kogoś kto je normalne, codzienne posiłki w zbliżonych porach. Kompletnie nie rozważam co tuczy kogoś kto nie je dobę, czy dwie lub je raz dziennie albo z kolei przez kilka dni łaskawie sobie pozwoli jeść 2-3 x dziennie a potem jęczy, że szybko tyje. Mogę się tylko wypowiadać na temat odżywiania a nie eksperymentów bo ich nie stosuję i nie zamierzam więc nie wiem, jak zrozpaczone ciała się na nich/po nich zachowują.

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      25 października 2021, 21:45

      Wyrobiłaś sobie o moim systemie odżywiania swoje zdanie, a ja jem różnie i ostatnio w ogóle nie robię głodówek, a szkoda, bo by mi się jakaś przydała. No OK, rozumiem o co Ci chodzi, w komentarzu poniżej trochę mnie poniosło 😂🤣🤣😉😉😉😇😊😝

  • przymusowa

    przymusowa

    23 października 2021, 17:48

    Geisha to nie węgle tuczą ani nie brak białka tuczy, tuczą niezrównoważone posiłki w nadmiarze. A jeszcze jak są do tego syfowe tuczą x2. Ciągle z pewnym niedowierzaniem ale trzymam za teraz kciuki :) Chociaż dalej dla mnie masz w głowie to co miałaś, nie mniej zaklinanie rzeczywistości jest teraz bardziej przekonywujące. Ciekawa jestem jak to się rozwinie za rok czy dwa :)

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      23 października 2021, 19:35

      Sorry, ale nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, że tuczą tylko niezrównoważone posiłki w nadmiarze - po pierwsze należy wyjaśnić dokładniej, co to znaczy - bo każdy może zrozumieć to w inny sposób. Czy jak zjadam na kolację kilogram brukselki z cebulą i brukwią, przysmażone na maśle, białka w tym posiłku tyle, co kto napłakał - to jest to niezrównoważone danie, prawda? Wcale nie uważam, że to mnie utuczy ;))) Na diecie ketogenicznej ludzie jadają posiłki z przewagą tłuszczu, węgli mini, mini, białka trochę - znowu niezrównoważenie - a ludzie chudną. Inny przykład to rodzinna porcja frytek dla 4 osób zjedzona przeze mnie z majonezem - nie tyję po tym, dlatego, że w dzień następny jem posiłki znowu niezrównoważone, bo niskowęglowodanowe. W dwa dni zjadam słoiczek masła orzechowego (350 g) z jabłkami i gruszką - nie tyję, pomimo iż to mega niezrównoważony posiłek zjedzony w nadmiarze!!! Węglowodany mogą utuczyć osobę, która ma niezdrowy metabolizm i insulinooporność, dlatego, że jak u normalnego, zdrowego człowieka, poziom cukru i insuliny po posiłku wysokowęglowodanowym spada, tak u chorego czasami insulina utrzymuje się wysoko bardzo długo, pomimo iż poziom cukru został obniżony - ta osoba o tym nie wie - spożywa kolejny posiłek, insulina znowu pędzi w górę i ciągle jej jest bardzo dużo w ciele - w porównaniu ze zdrowym metabolicznie człowiekiem. Taka osoba z zaburzonym metabolizmem i problemem z insulinoopornością nie schudnie nawet jeżeli będzie stosowała dietę niskokaloryczną, bo insulina blokuje glukagon - hormon spalający tłuszcz. Problemem jest to, ze wraz z wiekiem jesteśmy coraz mniej wrażliwi na insulinę i dlatego obniżenie węglowodanów, dłuższe przerwy między posiłkami są niezbędne + zwiększona podaż białka - ze względu na sarkopenię. Jeżeli ktoś ćwiczy i dużo uprawia sportu - białka powinno być proporcjonalnie więcej niż dla osoby nieaktywnej. Nie wierzę w tzw. zrównoważone posiłki jako klucz do trwałego chudnięcia i do utrzymania wagi. Trzeba taktyki zmieniać w zależności od wieku, od stopnia aktywności i od zdrowia metabolicznego. Tak przy okazji - ostatnio wyszły badania Amerykanów pod kątem metabolizmu i tylko 20% z przebadanych ma metabolizm OK, są w stanie spalać zarówno glukozę jak i czerpać energię z zapasu tłuszczu. Reszta populacji ma mnóstwo problemów metabolicznych, do najczęstszych należy oporność na isnulinę, niewykryta hiperinsulemia oraz oporność na leptynę. Popieram zwiększenie ilości białka w diecie Ggeishy, przecież ona ma niebotyczny ruch, to prawie atletka :D Ja sobie monitorowanie białka w diecie bardzo ignorowałam, ciągle jestem zmęczona, ciągnę na kawach, przygotowując się do nowego artykułu i czytając książkę "Sacred cow" dowiedziałam się przy okazji, że kobiety po 40. roku życia powinny spożywać więcej białka, nawet do 100 gramów na dobę, a ja co??? Czasem marne 20 g, 30 g a czasem nic. Może niekiedy więcej, jak jadłam tofu czy jajka, ale generalnie nie zwracałam na to w ogóle uwagi, aż do teraz. No i zaczęłam jeść mięso w większych ilościach - 200 gramów mięsa na raz to ostatnio dla mnie mega wyzwanie, ale jem, mając nadzieję, że odzyskam w końcu energię i zdrowie. 6 jajek na bardzo późne śniadanie bez warzyw to dla wielu ludzi niezrównoważony posiłek, ale dla mnie to czasem normalka :) W książce "Kod otyłości" Jason Fung wspominał eksperyment, w którym karmili więźniów nadmiarem kalorii i oni je w większości spalali, bo ciało się broniło przed tyciem, ponieważ byli zdrowi metabolicznie. Najgorsze z możliwych połączeń, które może tuczy ludzi to posiłki wysokowęglowodanowe i wysokotłuszczowe, czyli większość przetworzonej żywności, z której usunięto białko. Białko posiada fajny efekt termiczny, kiedy 20% kalorii z jego spożycia zostaje spalonych w procesie jego trawienia. Jak zjem posiłek bardzo wysokobiałkowy - to czuję jak wzrasta moja temperatura ciała, jest mi gorąco przez kilka następnych godzin. Termogeneza bucha, białko w ten sposób odchudza, no ale to głównie efekt po zjedzeniu mięsa, a Ggeisha wege, wątpię, żeby jogurty dawały ten sam efekt, przynajmniej u mnie go nigdy nie było, a potrafię na raz zjeść 500 g jogurtu :D

    • ggeisha

      ggeisha

      23 października 2021, 20:58

      Naturalna, dlatego ja zjadam odżywkę białkową. Taki szejk na jogurcie, niby zwykłe picie, wydaje mi się, że to nic i będę głodna, a okazuje się, że syci na długie godziny. Przymusowa, oczywiście, że to u mnie raczkowanie i nauka zdowego jedzenia. Ale efekty cieszą, nawet te maleńkie. Nie wiem, co będzie za 2 lata. Nie wiem, czy będę jeszcze mieć tyle ruchu, bo życie pisze różne scenariusze. Zaczynając biegać 10 lat temu też myślałam, że to chwilowy kaprys, a do dziś mi się chce.

  • eszaa

    eszaa

    23 października 2021, 12:18

    tak, pozwalasz sobie na odstępstwa od diety, ale masz do tego masakrycznie dużą aktywność. Palisz w moment wszelkie nadwyżki węgli

    • ggeisha

      ggeisha

      23 października 2021, 12:37

      Myślę, że masz rację. Ruszam się dużo, bo nie potrafię bez tego żyć.

  • barbra1976

    barbra1976

    23 października 2021, 12:05

    Genialnie.

  • Trollik

    Trollik

    23 października 2021, 10:51

    Jak bym o sobie czytała. Wiele czasu mi zajęło nie tyle zrozumienie potrzeby spożywania białka co wdrożenie tej wiedzy w zycie

    • ggeisha

      ggeisha

      23 października 2021, 10:57

      A widzisz. To chyba powszechne. Węgle są wszędzie. I łatwo po nie sięgnąć. Od dzieciństwa jakoś w chwili głodu łatwiej było złapać bułkę czy snikersa niż jakieś białko. No ale po tym zaraz znowu chciało się jeść. To nie węgle tuczą tylko brak białka. Dopiero na starość człowiek mądrzeje, ech!

    • Trollik

      Trollik

      23 października 2021, 11:13

      Ja zmadrzalam pół roku temu, ja sobie mięśnie popalilam, bo mało jadłam a spałam całkiem sporo. Waga leciała jak szalona a ja wyglądałam jakbym z obozu koncentracyjnego wróciła. Na szczęście mąż w prezencie podarował mi pierwsza wizytę u psychodietetyka i powoli zaczęłam na nowo uczyc się jeść

    • eszaa

      eszaa

      23 października 2021, 11:13

      skoro brak białka tuczy, to nadmiar powinien odchudzac. Teoretycznie, bo w praktyce mam wciąz nadmiar białka, a schudnąc trudno

    • ggeisha

      ggeisha

      23 października 2021, 11:18

      Komentarz został usunięty

    • ggeisha

      ggeisha

      23 października 2021, 11:18

      Eszaa, jak Ci się udaje jeść nadmiar białka? Ja powinnam 120-150 g dziennie. Jak zjem 100 g, to jestem pod wrażeniem.

    • eszaa

      eszaa

      23 października 2021, 11:53

      uwielbiam nabiał i jajka:) codziennie owsianka z duzym kubkiem jogurtu, codziennie ponad 100g twarogu, czasem jeszcze jajka, mleko do kawy-zbiera się. kocham takie menu. Spójrz u mnie w pamietniku, są tabelki z makrami

    • Naturalna!

      Naturalna! (Redaktor)

      23 października 2021, 19:40

      Eszaa uważa, że spożywa nadmiar białka, ale ostatnio pytałam się jej, to mi napisała, że jest to 88 gramów na dzień i wg niej to 163% zapotrzebowania - no biorąc pod uwagę jakieś przestarzałe normy spożycia białka, to tyle wychodzi, ale ja właśnie ostatnio się dowiaduję, że norma dla kobiet po 40. roku życia to ok 100 g dla wagi 65 - 70 kg, czyli jakies 1,5 gramów białka na kilogram wagi ciała, a jak ktoś dużo ćwiczy to nawet 2 gramy. Ja to kiedyś wiedziałam, nawet kilka lat temu o tym artykuł u siebie pisałam, ale sama tego nie stosowałam, teraz chcę to naprawić!!!!!!

    • eszaa

      eszaa

      24 października 2021, 05:58

      Naturalna, takie normy ustaliła mi aplikacja, z nia nie dyskutuję. Ja nie mam mega ruchu, wiec dla mnie to jest nadmiar białka.I to nie jest białko z miesa, bo tego raczej nie jadam. Gdybym miała zwiększyc spożycie, to fakt, nie byłoby to proste, chyba, ze odzywka białkowa, której nie lubię