Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


  Waga rano wskazywała 59 kg. Znaczy się, nic się nie zmieniło, a i tak czułam się jak jakaś rusałka. Lekka i zgrabna. Moje samopoczucie zmieniło się bardzo szybko , gdy namówiłam męża żeby sfotografował mój brzuch. Obejrzałam się na zdjęciu i mina mi zrzedła, Humor się zważył. Ale co tam. Byłam dzisiaj przywitać nowego członka w rodzinie. Śliczne małe bobo. Ma już dwa miesiące i jest uroczy. Taki mięciutki, śliczny i zabawny. Chyba się zakochałam.

 Jadłam dziś na deser, do kawy, ciasteczka ,które piekłam wczoraj. naprawdę smaczne. Na dodatek można je dłużej przechowywać. Ale chyba nie będzie co. Innym też smakują.

Piekę teraz chleb, już czuję jak pachnie ,jeszcze 20 minut i pójdę trochę postepować.  Pół szklanki barszczyku. A potem kolacja. 

Serek typu włoskiego dwie kanapki, znów białego chleba.