Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Święta, święta i po...


Hej piękne, 

znowu mnie dawno tutaj nie było i przyznam się, że bardzo głupio mi z tym...Nie wiem nawet, czy ktoś jeszcze czyta moje wypociny...:D 
Może podsumuje szybciutko ostatni semestr...Zdałam licencjat, jestem panią Inżynier (no może jeszcze nie do końca, bo zaczęłam właśnie magistra ;) ), byłam (w końcu) na urlopie w przepięknym mieście Heidelberg, w lato. Pierwsze kilka dni były jak najbardziej udane, potem doszło do spięcia między mną a koleżanką, z którą byłam na urlopie no i mnie tam zostawiła do końca urlopu, czyli jakieś 5 dni z 9. Obróciło się to na moją korzyść, bo w międzyczasie poznałam kogoś i od tamtej pory utrzymujemy kontakt. Pan S. przyjeżdża do mnie za tydzień...^^ Miejmy nadzieję, że się to dobrze potoczy, bo kolejnego zawodu nie zniosę... 
Potem była tylko praca, praca, oddanie pracy licencjackiej oraz przygotowania do następnego semestru...

Trochę ćwiczyłam, na początku więcej, potem już mniej. Różnie to bywało, waga wzrastała, potem leciała w dół no i tak w sumie do jesieni tego roku się to mniej więcej tak ciągnęło. Po Świętach i Nowym Roku waga mniej więcej taka jak na pomiarach. Wiele się nie zmieniło, może to i dobrze, bo lepiej znowu ruszyć z tego samego miejsca, niż jakbym miała od nowa rozpoczynać cały proces motywacyjny...Może nie przytyłam dlatego, że tylko 24. i 25. byłam w domu...W inne dni pracowałam, więc nie za bardzo miałam czas na leżenie do góry brzuchem na kanapie (a chciałabym ^^).
 
Teraz zbliża się koniec semestru, więc znowu mnie terminy gonią i na pewno jak to zwykle bywa, będę latać na ostatnią chwilę i siać panikę...Już się przyzwyczaiłam do tego, potrzebuję tego durnego stresu, żeby cokolwiek zrobić. W międzyczasie szukam praktyk i chodzę na mój ukochany balet...<3 
W tym roku może w końcu wejdę na pointy (zakochany)Alleluja!!!! Już się nie mogę doczekać...
Muszę się wybrać do większego miasta i kupić sobie jakieś, żeby mieć w czym ćwiczyć. Moje marzenie nareszcie się może spełni...Juhuuuu!!! Zauważyłam, że moja sylwetka bardziej się wyszczupliła. Nie zrzuciłam wielce kilogramów, ale widzę, że się ładnie zaczęła rzeźbić, także jest o co walczyć i nad czym pracować :).  

Planuję jeszcze w tym lub następnym miesiącu zapisać się na siłownie. Zobaczę jak mi kaski starczy, bo muszę popłacić parę rzeczy...Motywacji chyba mi nie brakuje, ale czekam, aż się zrobi cieplej, żebym mogła również wyjść na zewnątrz i chociaż pobiegać w normalnej temperaturze (czyt. plusowej). Póki co, różne wyzwania "Squats", "Abs" i inne takie, które można robić na macie. 
A nad takim cudeńkiem jak na obrazku pracuję w tym roku :D Kształtna pupa, smukłe uda, płaski brzuszek...:D Trzymajcie kciuki, a ja będę trzymać kciuki za wszystkie Wasze postanowienia! 
Buźka :*